Czasami wolę być zupełnie sam
Niezdarnie tańczyć na granicy zła
Im dłużej patrzę na ten dom, tym głebsze mam przekonanie, że właśnie w tamtą stronę chciałbym uciekać.
Doskonale i nie ma nic
Jeszcze dalej trzeba iść!
Tak trzeba! Tak trzeba, trzeba...
Odległy azyl, odległe miejsce w wyścigu gokartów z falstartem.
Zginęła w niepokoju wielkich miast
Osnuta huraganem durnych spraw
Maleńka tajemnica - bycia w ciszy
Lub po prostu bycia..
Czy ja się właściwie zgubiłem, czy do końca nie mogłem uwierzyć w liczbę odwiedzin? Może to jest kwestia przełamania jakiejś idiotycznej bariery, może to jest kwestia "pomimo wszystko, ja wydostanę się"? Idźmy w górę, proszę, nie ma wielkiego trudu w tym, by mierzyć w bardziej doskonałe arkusze kalkulacyjne. W czystej teorii istnieją miejsca i dźwięki sprzyjąjace powiększeniu smutku. To w sumie smutne, że człowiek tęskni za wypełnieniem powtórki z rozrywki. Że jest przyklejony do dziwny ideałów, że naprawdę mam nadzieję, że nowy album dorówna pozostałościom z przeszłości, że właściwie dwa obiektywy to nie jest tak dużo i że to piwo jest zbyt gorzkie, chociaż zamawiałem gorzkie. I że słysząc rytmiczne uderzenie dzwonów nie spodziewam się zakończenia.
Encumbered forever by desire and ambition
There's a hunger still unsatisfied
Our weary eyes still stray to the horizon
Though down this road we've been so many times
Może po prostu muszę się przyzwyczaić. Ktoś kiedyś powiedział, że to jest najsmutniejsza piosenka, jaką kiedykolwiek słyszał.