Studniówka 2010.
Niezapomniane kilka godzin z Mężem, najlepszym tancerzem. ;) i nie tylko... ;D
Nie licząc tego, że złapało mnie przeziębienie dzień przed, to impreza bardzo udana. Wybawiłam się za wszystkie czasy. Ostatni raz tyle tańczyłam w 4/5 klasie szkoly podstawowej. Oboje mieliśmy odciski ;P
Zespół Stokrotki spisał się na medal, porządna dawka rock'n'rolla :) DJ Jaro... Jego pomińmy ;D Dostał płyte od kogoś i miał puścić jego kawalek, a tu nagle leci "Stay together for the kids" Blinka 182. Zonk... No cóż. ;P
Jedzenie kiepskie. Dania wegetariańskie to było 'coś', a nie dania wegetariańskie. Rzekome kotleciki sojowe wyglądały jak normalne mięcho... Jedyne co można było uznać za danie dla 'roślinożerców' to była zupa warzywna. Mój gulasz patrzył się na mnie perfidnie trojgiem oczu niczym potwór... Bleeeeh. Za to smakowal mi barszczyk ^^
Zdjęcia mieliśmy koło 01:00. Co niektórzy chłopcy ledwo stali... Nie zapomnę tekstu Sidżeja w trakcie zdjęcia klasowego: "Jak sobie czlowiek popije, to nawet macanie po tyłkach staje sie przyjemne". Tylko teraz pytanie: czy to Jego macali czy Justynę stojącą między nim a Sebą? Chyba raczej Justynę, bo miała ochotę któremuś strzelić ;D
Wiem, nie potrafię tańczyć, ale miałam to w dupie. Zabawa to zabawa ;P Chociaż teraz i tak troche pewniej będę wchodzić na parkiet.
5 wspólnych dni po 'najdłuższym' roku w życiu to zdecydowanie za krótko.
Wracaj jak najszybciej!
Inni zdjęcia: Zwierzęta suchy1906SEO linkbuilding delanteseoTam i z powrotem rezzou... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24