Białe pozawijane kontury przykryte leżą sztywno, głęboko pod utuleniami kołdry pędzą umarłe chmury nagromadzane...
Tak leżę, bez tchu zapadając się we własnej cielistości, po oknie sunie oderwana kropla pogrążona zacięciom...
Urywając się spada na mą twarz, zziębnięte usta połykają ją, zadudniło trzaśnięciem żelaznych powiek...
Czarna mżawka zaczyna mrużyć nade mną, wciąż mocniej i mocniej obija mokrymi żwirami, struga pełnią uderzeń tnie...
Na mokrych żebrach leży ma dłoń bezwładnie, kapnięciami czuję dotyk, palce splatają uścisk, tętno duszy odpada...
W niekończącym się deszczu unoszę się bezcielesny, odrywam swe tchnienie ze spuchniętego ciała, emocją po emocji...
Ulewą wnosząc się pędzę zwolnionym płynięciem, szum modrych drzew - mym pulsem, dźwięczy pomiędzy szeptami...
Brak blokad w spojrzeniu. Powłoki niebios, ziemie, nieprzebrane wody - tworzą je łzy czerwienią płynące, po cierniach spływające...
W okapywaniu gradu krok za krokiem coraz wyraźniej czuję sylwetkę, cień pochyleniom powietrza rozcierany...
Rozpędzeniem chodu rzucam się uściskowi, pluśnięciem zbliżeni, w swych ramionach rozchlapywani w tańcu kropel...
Twarz obrzucana taflą skapującą, podparty parapetowi stoję patrząc deszczom po zmierzchu, zmyty spięciem znów leżę...
Szyba zaparowuje oddechem, dłoń odbita...
Inni zdjęcia: Tides of Time svartig4ldurMirabelka staraszkola... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Rest in peace, babes. cherrykinn:) dorcia2700... maxima24