Drżą podskoki siedzącego ciała, wybijanym stukotem klawiszy nie ustępujących taktu umarłym słowom, czernią wpatrzony...
Litera literą popychana tuszem czeka przeistoczeniu, linijki ulatują cyklicznie wcierając się w realia wyszarzałe...
Szyja skręca przesuwając kadr, na twarz skapnęła smuga czerwona, popękaną cerą sunąc ku podłodze...
Perspektywa zaokienna odpływa kantami naznaczonymi kapiącym bordem, przestrzenie złudzeniem rosną...
Czuję zapadnięcia betonów, wsłuchany w ciąg wypisywania, nieruchom z łuczywami zacinającymi w źrenicach...
Przewracam szpulę pisma, trachnięcie ustępuje mi tępa, skoroszyty wnoszą się, przekartkowania mieszają się spięciom...
Żyły zaciskają się szyi, zatrzaśnięty w czterech kątach poddawany rozpędzeniom zerwanej windy, piszę bez stopu...
Zgaszony śmiech dudni w mym gardle, w podparciu mankietem czarnej marynarki poprzez usta spoglądam oknu...
Wypowiadanymi zdaniami spadający obraz oglądają oczy czarniutkie, wstaję rozrywany zaciętemu powietrzu...
Znaki wciąż wybijane papierowi przygrywają memu marszowi, huśtawką kroków podchodzę szybom nadgryzionym...
Z amnezji dymu zjawiam się stojący na parapecie, przechylony przytykam zimną dłoń świstom rozpędzenia...
Sprzeciwy, wolności - każdy detektywnym swego jutra...
Więcej z tej sesji na.: http://open-thedreamworld2.blogspot.com