photoblog.pl
Załóż konto
Dodane 16 PAŹDZIERNIKA 2012
256
Dodano: 16 PAŹDZIERNIKA 2012

To szaleńcy wymyślili milosć

Ludzie tęsknią za całko­witą od­mianą, a jed­nocześnie pragną, by wszys­tko po­zos­tało ta­kie jak dawniej.

 


Cier­pienie rodzi się wte­dy, kiedy ocze­kuje­my, że in­ni będą nas kochać tak jak so­bie to wy­myśli­liśmy, a nie tak jak po­win­na ob­ja­wiać się miłość. 

 


Tra­gedie zdarzają się wszędzie. Możemy doszu­kiwać się przyczyn, wi­nić in­nych, wyob­rażać so­bie jak od­mien­ne byłoby bez nich nasze życie. Ale wszys­tko to nie ma znacze­nia, zdarzyły się i ko­niec. Mu­simy za­pom­nieć o strachu, ja­ki wy­wołały, i roz­począć odbudowę. 

 


Sko­ro nie można się cofnąć, trze­ba zna­leźć naj­lep­szy sposób, by pójść naprzód. 

 


Co jest najśmie­szniej­sze w ludziach:

Zaw­sze myślą na od­wrót: spie­szy im się do do­rosłości, a po­tem wzdychają za ut­ra­conym dzieciństwem. Tracą zdro­wie by zdo­być pieniądze, po­tem tracą pieniądze by odzys­kać zdro­wie. Z troską myślą o przyszłości, za­pomi­nając o chwi­li obec­nej i w ten sposób nie przeżywają ani te­raźniej­szości ani przyszłości. Żyją jak­by nig­dy nie mieli um­rzeć, a umierają, jak­by nig­dy nie żyli. 

 


Mężczyz­na uczy­ni wszys­tko dla ko­biety, którą nieg­dyś kochał, nig­dy jed­nak nie za­kocha się w niej powtórnie.

 


Doświad­cze­nie - naz­wa jaką na­daje­my naszym błędom.

 


Za nic nie chciałabym raz jeszcze przejść przez to, co przeżywałam w ciągu mi­nionych ty­god­ni, ale mu­siałam przyz­nać, że dzięki nim do­ceniałam to, co mam, jeszcze bar­dziej niż przedtem. 

 


W końcu ile ra­zy można czy­jeś ser­ce prze­puścić przez ma­giel? Mi­mo że wiele przeszłam, żad­ne z moich doświad­czeń mnie nie za­har­to­wało. Czułam się prze­raźli­wie krucha, jak­by można było mnie zniszczyć jed­nym słowem.

 

 

Czas prze­mija na­wet wte­dy, kiedy wy­daje się to niemożli­we. Na­wet wte­dy, kiedy wyt­miczne drga­nie wskazówki se­kun­do­wej ze­gara wy­wyołuje pul­sujący ból. Czas prze­mija nierówno - raz rwie przed siebie, to znów niemiłosier­nie się dłuży - ale mi­mo to prze­mija, na­wet mnie to dotyczy. 

 


Do­piero te­raz zdałam so­bie sprawę, że już daw­no te­mu po­godziłam się z tym, że niczym już nie zabłysnę. Sta­rałam się po pros­tu jak naj­le­piej wy­korzys­ty­wać to, co było mi da­ne, zaw­sze nieco od­stając od swo­jego otoczenia.

 

 

Jak się kończy ja­kiś etap, zaw­sze ogar­niają człowieka wątpli­wości, czy dał z siebie wszystko. 

 


Życie jest do du­py, a po­tem umierasz. 

 


Bałam się, to próbo­wałam uciec. Niena­widziłam, to próbo­wałam walczyć.

 

 

Dot­rzy­małam ty­lu obiet­nic... Dot­rzy­małam i czy dob­rze na tym wyszłam? Na­deszła po­ra, żeby zacząć je łamać. Jedną po dru­giej. Jak sza­leć to szaleć. 

 


To za­baw­ne, do cze­go człowiek ro­bi się zdol­ny, kiedy w grę wchodzi coś, cze­go nie można mieć. 

 


Łzy,choć wcześniej sta­wały mi w oczach z by­le po­wodu,tym ra­zem się nie po­jawiły,za to dłonie za­cisnęły się w drżące pięści. 

 


Zas­ta­nawiałam się, jak długo jeszcze będę tak cier­pieć. Może pew­ne­go dnia, za kil­kadziesiąt lat  jeśli ból miał zelżeć kiedyś na ty­le, żebym mogła le­piej go zno­sić  uda mi się ze spo­kojem wspo­minać te kil­ka krótkich miesięcy składających się na naj­szczęśliw­szy ok­res w moim życiu. Wspo­minać, wdzięczna za to, że poświęco­no mi choć trochę cza­su. Że da­no mi więcej, niż pro­siłam, i więcej, niż na to zasługi­wałam. Cóż, może pew­ne­go dnia miało być mi da­ne tak to oce­niać.

 


Wie­działam,że wszys­tko zacznie się od końca i że ko­niec ogląda­ny ty­mi ocza­mi będzie jak śmierć.Up­rzedzo­no mnie.

 

Nieśmiało budziła się we mnie nadzieja, że oto stąpam po wodzie, za­miast w niej tonąć.