Wydaje się.
Wdaję się w temat wydawania mi się, że jest rzecz niespójna w całym fotoblogowaniu.
Piszę, trochę, za każdym razem w przypływie chęci uzewnętrznienia swoich myśli, uczuć. Jest to pewnego rodzaju forma odreagowania (i tu jest wielki STOP, myśl ta jest zaczerpnięta z fotobloga www.athuda.fbl.pl) wyrzucenia z siebie energii nagromadzonej w postaci emocji, tudzież odwrotnie.
Przewertowałem swoje wypociny.
Przejrzałem zdjęcia i dochodzę do wniosku, że osoba postronna, chcąca poczytać mnie, stwierdzi.
Stwierdzi, że autora ogarnia jakaś paranoja, a przez całe życie zmaga się z nieustannymi problemami.
Nie mam zamiaru grać bohatera tragicznego, ani brać udziału w swojego rodzaju dramacie.
Czyż nasze życie nie składa się z pozytywnych i negatywnych momentów? Kwestią wszystkiego jest zapamiętanie pozytywnych. Albo negatywnych, zależy od zapamiętującego.
Wygodnie.
Tak, aby było nam wygodnie?
Pokój