Nie wiem, jakim cudem, ale... już wróciłam. Siedem, a właściwie sześć i pół dnia minęło jak z bicza strzelił.
Na szczęście szok termiczny był mniejszy, niż się spodziewałam...
Tak więc siedzimy sobie dziś w domu z Tomkiem i odpoczywamy po "wczasach". :)
Wśród aromatu lekkiej pomidorowej (po tym obżarstwie przyda się detoks...) i ogólnego lenistwa.
Do napisania :)
6 MARCA 2015
21 WRZEŚNIA 2014
4 MAJA 2014
9 KWIETNIA 2014
19 GRUDNIA 2013
18 GRUDNIA 2013
14 GRUDNIA 2013
6 GRUDNIA 2013
Wszystkie wpisy