Nie mam jak zwykle zdjęć żadnych, a kolejne foto zwierzątka z wypadu do zoo chwilowo mi nie leży. Delektuję się ostatnim dniem wolnego, bo od jutra, a właściwie to od wtorku zaczynamy z dziewczynami konkretne ogarnianie do sesji. A jest tego sporo... trzy rosyjskie wiersze wyuczone na pamięć, recenzja książki naukowej po rosyjsku (oczywiście, muszę tę książkę najpierw przeczytać i to ze zrozumieniem!), wszelkie egzaminy typu gramatyka opisowa, historia literatury rosyjskiej, psycholingwistyka... a to wszystko po rosyjsku... gdzie swój poziom w mowie oceniam na 1+ / 6, zwłaszcza, gdy w grę wchodzi dodatkowy stres samym podchodzeniem do egzaminu... ludzie, jak ja to wszystko ogarnę, to nie mam pojęcia.
Ach, no i postanowiłam już - w nadchodzącym tygodniu wybiorę się do fryzjera i zetnę moje rozpięciorzone końcówki. Pewnie wpadnę w depresję z tego powodu, bo mimo tych obrzydliwych końców mam włosy długości załopatkowej - a dla mnie to dużo (!). Ale chyba wolę ściąć je raz a porządnie - niech odrastają zdrowe. Farbnę sobie jeszcze na ukochaną, wiśniową czerwień, a co. Co by nie było ZA zdrowo.
Skończyłam czytać Gogola i na dziś chyba dam sobie spokój. Od wtorku ostra praca i dużo nauki. Pewnie umrę gdzieś tam po drodze, ale co tam.
kocham Tomczurka.
do napisania.
6 MARCA 2015
21 WRZEŚNIA 2014
4 MAJA 2014
9 KWIETNIA 2014
19 GRUDNIA 2013
18 GRUDNIA 2013
14 GRUDNIA 2013
6 GRUDNIA 2013
Wszystkie wpisy