Z córką Jagodą ; *
Coś się ruszyło, czyli zaczyna się dziać. Za kilka dni zaczynami rok akademicki, a najśmieszniejsze jest to, że w sumie już mi się chce! Może nie zajęć, ale ostatniej ławki, kucania na zawołanie, siedzenia na laptopie i NIE słuchania wykładowcy. Do tego wszystkiego zbliża się zjazd, a ściślej mówiąc został nam tydzień. Ciężkie negocjacje, próby przekupstwa, jak i groźby dania w papę przynoszą skutki i osoby, których obecność sprawiałby mi dużo radości deklarują, iż się zobaczymy. A jutro pogodny wieczorek z SALOSem!
Odkąd wróciłam dużo czytam, właściwie książka starcza mi na 1-2 noce. Wczoraj po raz senty skończyłam czytać "Nigdy w życiu" K. Grocholi i przez wydarzenia z codziennego życia utwierdzam się w przekonaniu, że większość (bo nie wszyscy) facetów to stado osobników myślących tylko o sobie. To przykre, że nawet Ci, w których pokładało się nadzieję nie potrafią dotrzymać danego słowa. Odezwać się raz na jakiś czas.
Przykre, ale prawdziwe.
W kwestii zasadniczej nie wiem, ile razy człowiek, czyli kobieta, może zaczynać życie od nowa. Jeśli o mnie chodzi, robię to teraz poniekąd nałogowo. Bez przerwy. Nie wiem, dlaczego akurat na mnie popadło. I nigdy się nie dowiem. Widać robię coś źle, bo normalni ludzie żyją normalnie.
Katarzyna Grochola
Pezet feat Kamil Bednarek - Shot youself
Jest czwarta czterdzieści, niedziela
Starasz się jakoś myśli pozbierać
Miałeś nie pić, ale na teraz
To jedyny pomysł jaki masz, jaki nieraz
Nie wypalił, teraz też się nie sprawdzi
Ona myśli, że nie mówisz prawdy
Ona nie potrafi już wierzyć w to,
Że mimo nie może wszystkiemu zaprzeczyć to
Dawno między wami nic nie działało, nie dawało wam żyć
Coś dawno przerwało między wami nić
I ostatni raz dziś chciałeś sprawić
Żeby chciała być z tobą
Tylko z tobą
Ale widzisz ją z kimś i robi to znowu
I wariujesz i czujesz, że możesz za chwilę
Zrobić coś złego z tego powodu
Oni mówią - zapomnij ją
Ale nie ma ich teraz, oni teraz śpią
Spod fotela wyciągasz broń
I choć nie umiesz strzelać, to strzelisz mu w skroń
Gówno prawda nic z tym nie zrobisz
I choć chciałbyś, jesteś zbyt dobry
Ona teraz na zawsze odchodzi
A ty nie umiesz strzelać i nie masz broni
Oh lord, ey gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord
Ey gimme a gun I swear
I could even shot myself oh lord
Gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord
Jest czwarta czterdzieści, niedziela
Czujesz się jakby było już po, jakbyś już strzelał
Stop, wystarczy, koniec, pytanie
Po której Bóg jest stronie?
Nie ma jej tu, choć myślisz, że wróci
Nowonarodzony strach nienawiść budzi
Gotowy na to by swoje dłonie krwią brudzić
Czy na pewno zemsta potrafi twój gniew ostudzić
Panie podaj mu dłoń,
To on potrzebuje wsparcia
Ja mam dwadzieścia lat
Ty może mniej może więcej
Nieważne, chwyciłeś cierpienie goniąc za szczęściem
Tylko do siebie możesz mieć pretensje
Twój wybór, twój ból
Ponosisz konsekwencje
Teraz stoisz pośrodku niczego sam
Brak ci nadziei
Nie masz klucza do czasu bram
Popełniłeś zbyt wiele błędów
Ona miała zbyt wiele argumentów
Strach przed utratą kogoś szczerą miłość rodzi
Kochaj ją gdy jest przy tobie i kiedy odchodzi
Oh lord, ey gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord
Ey gimme a gun I swear
I could even shot myself oh lord
Gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord
Oh lord, ey gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord
Ey gimme a gun I swear
I could even shot myself oh lord
Gimme a gun, I swear
I'll shot him or her oh lord