...

Zdjęcie z ostatniego weekendu.

Generalnie zyje się na pełnych obrotach. 

Praca dom...

Dodatkowo jeszcze nadgodziny...

Zanim się ogarnę, napale zjem lub zrobię obiad. 

To jest już późny wieczór. 

Dzisiaj wolna sobota.

Chociaż mogłam jechać do pracy. 

Ale mam daleko, dlatego już mi się nawet nie chce. 

Bym Dzisiaj chodziła jak zombie.

Wczoraj udało się posprzątać domek.

Więc dzisiaj pranko i ukladanko.

Śniadanko a później wypad do sochaczewa.

Staram się zapamiętywać ulicę, sklepy. 

Chociaż jest ciężko. 

No i bardzo źle tam się parkuje.

Zazwyczaj brak miejsc... No i ludzi dużo.

Bylam dzisiaj w ciucholandzie.

Za 95 zł nakupowalam różnych rzeczy.

Bluzek sweterków.

Nie pamiętam kiedy ostatnio byłam w takim sklepie.

Nawet były oryginalne rzeczy.

Już wszystko upralam...

Będę miała w czym koło domu chodzić. 

Bo mam mało bluz właśnie. 

A czasami do drzewa się przyda.

Później zakupy w biedrze.

Nic z mięsa a tu prawie 400 zł.

Dramat. Wszystko drogie.

Zrobiłam ciasto.

Ala 3 bit z orzechami i dżemem i krówka i bita śmietana.

Po drodze kupiłam sobie śliwki w czekoladzie.

Jakie ja miałam dzisiaj ochotę na słodkie.

Oczywiście avocado.

Było na promce.

Nawet mi smakuje.

Czas odpocząć..

Ten tydz był dla mnie ogromnie stresujący. 

Tryb na wkurwie od poniedziałku do piątku. 

Daje na luz.

Idę pic piwko karmi. 

Moje ulubione.