Nie sądziłam, że jeszcze tu wrócę i napiszę kilka prostych zdań.
Choć ten dzień nie należy do rodzaju" tych dobrych"
chcę go pamiętać i móc wracać do niego myślami.
Ten miesiąc nie był mi pisany , zdecydowanie.
Na kartach mojej historii życia uwieczni się jako mój największy wróg.
Wyklinam go więc cicho w sobie bo sił zabrakłoby w płucach ,by móc wyrzucić ten ogrom żalu , który ściska i dręczy mnie mocno każdego następnego i następnego dnia.
To miesiąc rozstań, serce płacze.
Jak na tak krótki czas to stanowczo za dużo. Zbyt dużo.
Cieszy mnie tylko świadomość, że kochałam szczerze, pewnie .
Będę cieszyła się ze wspomnień, na pamiątkę też chowam uśmiechy i dobre chwile.
Smutnych rozstań chyba nie chce nikt , aczkolwiek są one nieuniknione.
Strata Dziadka , czworonożnego przyjaciela jak i największej w życiu miłości wywiera lukę , z którą muszę nauczyć się żyć. Bo trzeba. Dlatego też szykują się zmiany, zmiany dość poważne, ale czy w pełni przemyślanie ? Tego nie wiem. I nie dowiem , póki nie spróbuję. Obawiam się więc odrobinę, ale mówią - strach ma tylko wielkie oczy.Gubi mnie to miasto, przytłacza wszystko w okół. Nie uciekam, choć jednym może się tak wydawać. Czas zacząć żyć - z całych sił.
Bym niczego nie musiała więcej żałować.
Modlitwa była piękna, tak dużo dała do zastanowienia..
Każde pójdzie w są stronę , jak dotąd,
pozostaje tylko wiara, że któregoś dnia będzie dane nam ponownie wszystkim się ujrzeć. .