Nigdy nie wypatruję spadającej gwiazdy. Przecież za chwilę ma skończyć swoje życie.
Wolę usiąść na balkonie owinięta w ulubiony koc, z czarno-białym kotem na kolanach, który jednak czasami potrafi obdarować człowieka uczuciem głębszym niż obojętność, i patrzeć w niebo. W jedną, jedyną gwiazdę. Najjaśniejszą, która jest całkiem nisko, kiedy patrzę na nią z perspektywy człowieka znajdującego się na czwartym piętrze bloku mieszkalnego.
Dlaczego nigdy nie szukam spadającej? Nie chcę, żeby z moje marzenia wypaliły się tak szybko jak ona. Chcę żeby trwały. Spadająca gwiazda nie dopilnuje spełnienia mojego życzenia, skoro po sekundzie już nie będzie świecić na niebie, umrze. Niektóre marzenia nie mogą ziścić się w kilka chwil. Trzeba czuć obecność gwiazdy i często prosić wiele razy, zanim uda się ją przekonać do swojego pomysłu.
Wybrana gwiazda może być dla kogoś jak przyjaciółka, która zna wszystkie sekrety. Ona nigdy ich nie wyjawi. Gwiazdom można ufać.