Ostatni dzień 2014 roku. Lawina wpisów podsumowujących ten okres zasypuje nas z każdej strony.
Dla mnie to był szalony rok, pełen niespodziewanych zawrotów akcji. Wiele zmienił w moim życiu.
Zakończyłam 2013 rok, a rozpoczęłam 2014 koncertem na rynku w Wiśle.
Zmieniłam nazwę photobloga na moje imię i nazwisko, ale to wcale nie była największa metamorfoza!
Zdobyłam sporo nagród. To zawsze dawało mi motywację do dalszej pracy. :)
Ściągnęłam aparat ortodontyczny!
I moja najlepsza przyjaciółka została jeszcze bardziej najlepszą przyjaciółką!
Dostałam rolę w spektaklu "Plastusiowy Pamiętnik", który możecie oglądać w Teatrze Nowym w Zabrzu.
I nauczyłam się kręcić piruety fouette. :D
Przeżyłam najcudowniejsze wakacje w moim życiu. Byłam w Lloret de Mar po raz trzeci, ale dopiero w tym roku trafiłam na wspaniałych ludzi, z którymi dogadywałam się, jakbyśmy znali się od wielu lat.
DO MOJEGO DOMU WPROWADZIŁ SIĘ PAN KOT! Chciaż oczątkowo nazywał się Pinka [ang. pineapple - ananas], ale okazało się, że jednak jest innej płci...
I teraz chyba czas na najważniejsze wydarzenie z 2014 roku. Casting, etap pierwszy, drugi, trzeci... Po kilku dniach telefon z informacją, że rola prowadzącej należy do mnie. Łzy szczęścia, podskoki radości. Nie umiem opisać tego, co wtedy przeżyłam. Chcę tylko przeprosić Panią Profesor za całkowitą destrukcję lekcji języka polskiego. :D
A 25 października była premiera naszego programu "I <3 Violetta". Bardzo się cieszę, że poznałam Stonkę i Icię, bo nie wyobrażam sobie mojego życia bez nich. Byłam pierwszy raz na festiwalu za granicą. W Pradze. Mimo ogromnego stresu, wygrałam. :)
Zostałam pełnoprawnym obywatelem Polski.
Dzięki mojemu fanpejdżowi, twitterowi, instagramowi i skype poznałam wiele niesamowitych osób. Bardzo chciałam Wam podziękować, że jesteście ze mną, że założyliście fandom #Lipkonators i że mnie wspieracie. Jak pewnie zauważyliście, zawsze możecie do mnie pisać i dzwonić, bo staram się odpowiadać na wszystkie Wasze wiadomości. Kocham Was najmocniej na świecie i wciąż nie mogę uwierzyć, że to, o czym niedawno skrycie marzyłam, teraz się ziściło.
Tak. 2014 rok pokazał mi przede wszystkim, że ciężka praca i wiara w siebie i własne możliwości sprawia, że marzenia się spełniają. Jadąc na festiwal w Wiśle pomyślałam "Bardzo chciałabym kiedyś zaśpiewać przed Prezydentem RP". Tego samego dnia na tym festiwalu zaproszono mnie na występ przed Panem Prezydentem Bronisławem Komorowskim. Gdy byłam malutka i oglądałam mój ulubiony wtedy film "High School Musical" mówiłam sobie w myślach: "Kiedyś będę taka jak oni. Zagram w Disney Channel." I oto jestem.
Moim zdaniem z marzeń nie można wyrosnąć. One są zawsze w nas i mimo tego, że czas przemija, marzenia zawsze przypominają nam prawdę, którą każdy z nas ma w sobie.
Wcale nie chcę, żeby ten rok się kończył, zdecydowanie był najlepszym rokiem w moim życiu. Nie mam postanowień noworocznych. Chcę, by 2015 rok był tylko przedłużeniem 2014.