Jest 3:33, leżę i pierwszy raz oglądam UFC na żywo, pojebało się w głowie - nie wiedziałem, że po kilkudniowym pobycie w szpitalu można mieć jetlag xD tam to tylko książka, sen, muzyka, sen, bajerka z chłopami, sen i pobudki o 5 rano termometrem po oczach :D dobra, takie rzeczy jak chłód sali operacyjnej, czy widok szczerze zatroskanej siostry, to też cenne doświadczenia. Kiedy są emocje, to dopiero wtedy czuję, że żyję. Teraz już po wszystkim, Californication i Baldur's Gate 3 z kapką niepokoju. Ale jeszcze niedawno było fajnie! Obudziłem się nad Jeziorem Rożnowskim o 5:30 drugiego dnia rowerowej przygody - miejscôwę macie pokazaną nad poprzednim wpisem. Miałem wielki zapał i mnóstwo energii, którą przetworzyłem na 120-kilometrową przejażdżkę. To był chyba mój rekord jazdy w jeden dzień. Śmigałem sobie wzdłuż Dunajca, potem dojechałem do Tarnowa i odbiłem w kierunku Krakowa. Jechało się bardzo sprawnie, słońce ładnie się uśmiechało, a trasa była głównie asfaltowa, częściowo wśród natury, jednak około 1/3 obok autostrady. W życiu nie jechałem w takim upale, ale sił miałem mnóstwo, jakby upał mnie nie ruszał. Krzychowy hyper focus jest typowy. W ogóle bez sensu jechałem aż do Tarnowa, to dookoła, ale jak sobie coś ubzduram, to bywa ciężko odbić i nagle wychodzi, że robię trasę zaplanowaną na 2 dni w jeden. No chill. Sam nie wiem kiedy jechałem dla przyjemności z jazdy, kiedy żeby poczuć się wolnym, czy aby spuścić sobie wpierdol i sprawdzić wytrzymałość. Tego dnia celem było Bobrowe Rozlewisko w Zabierzowie Bocheńskim, nazwa mi się spodobała, więc musiałem dojechać. Po 100 km miałem 2 chwilę słabości, gdy było późno i zapowiadało się na burzę, to szukałem miejsca do spania na dziko, ale w końcu mówiłem sobie , że będę ciota i chuj jak nie dojadę i jechałem dalej. Proste, nie? Ciężko było się dostać na teren pola namiotowego, ale wydzwoniłem typa i się udało ulokować nad ładnym i spokojnym stawem - mega kojące miejsce. W celach regeneracyjnych polecam pola przy łowiskach wędkarskich, nie ma tam krzyków, tylko brzęczenie jakichś tam sprzętów budzących wędkarzy, gdy jest branie. Po krótce tak właśnie minęła około połowa trasy. Kolejnego dnia miała się zacząć część właściwa przygody, może coś o tym napiszę, ale nie jestem pewny czy warto. Może z nudy i gdy znowu będzie mi się chciało jakoś ładnie się wyrażać, a nie tak, jak dziś. Sorry za niechlujstwo. Peace yo.
PS. Jest 4:31, kiedy to minęło?:o
5 dni temu
28 LIPCA 2024
17 LIPCA 2024
16 LIPCA 2024
12 LIPCA 2024
24 CZERWCA 2024
30 MAJA 2024
6 MAJA 2024
Wszystkie wpisy