Może nie moje, ale z gazety, a skoro rozpowszechniają publicznie to ja też mogę.
* * *
Tracę na to wszystko siły. Mam dość. Mój pies zamienił się w zahukaną kupkę nieszczęścia. Tyle pięknych chwil, które spędziłam z nim poszło w zapomnienie. Tyle słonecznych dni, szaleńczych zabaw z psami, pogoni za workami foliowymi i pościgów za piłką. Kąpieli w rzekach i wycieczek do sklepu zoologicznego. To wszystko stało się starym, zamkniętym rozdziałem naszego wspolnego pożycia, czymś, cco przeminęlo i już nigdy nie powóci.
* * *
Borysku...Byłam z Toba zawsze, kiedy mnie potrzebowałeś. Ty nie umarłeś, ale się wypaliłeś. Byłam przy tobie, kiedy cię szyliśmy. Byłam przy Tobie, kiedy dostałeś udaru, kiedy ledwo oddychałeś. Patrzyłam jak wymiotujesz krwią, toczysz pianę z pyska, powoli odsuwasz się w letarg...Wyleczyliśmy Cię, ale Twojej psychiki nie da się wyleczyć. Pozostała, zraniona, zlękniona i nie ufna jak małe dziecko, które zamiast cukierka otrzyma od dorosłego kilka razów...
* * *
Spacery będące załatwieniem potrzeby i biegiem do domu. Koniecznośc izolowania się od wszelkich psów. Brak możliwości biegania. Wstręt do jazdy samochodem. Niszczenie w domu. Wiem, że nie powinnam cię oskarzać, ty jesteś niewinny. Ty nie podołałeś.
* * *
Kocham cię Borysiu, ale to wszystko się rozmija. Dawno zatraciłam się w szalonym pędzie ambicji szkolnych, nie zwracając na Ciebie uwagi. Odtrąciło mnie Charcie Forum, samotny, odtrąciłeś mnie ty.
Tytuł zeskanowanego artykułu brzmi: "Szlachecki klejnot". Borysku, kochanie, jesteś prawdziwym Klejnotem. Tylko ja na niego nie zasłużyłam....
Zawieszam.
--
"Come enter, here is our dreamworld, view the splendid sights. You can always tell we never learn, we never will." - After Forever