Diabeł jeden. Dawno mnie nie było, ani tu ani ogólnie u konia. Tj. byłam od ostatniego pisania, ale.. Jakoś nie było czasu do pracy z młodym. Dzisiaj za to, spacer- masakra. Uciekł mi przy stajni, pobiegł na wybieg. No sooory, nie spodziewałam się stawania dęba i szarpnięcia tak że wyrwał mi z rąk uwiąz.. Jednak pobiegłam po niego, i dalej poszliśmy na spacer- trzeba było to zakończyć! Także więc, nie przestraszona mimo że to koń- nie-wiadomo-co-zrobi/ młodziak, prześliśmy mały spacerek. Powolnymi kroczkami, ale idziemy w przód. Przecież jestem jedyną osobą która z nim pracuje nad spacerami z ziemi, bez towarzystwa innych koni... Kiedyś nam się uda. Muszę częściej do niego wybywać. Kochanie rośnie, taki śliczny się robi! Pomiziałam dobre pół godziny, wymasowałam. Energia go wprost rozpiera! Ale była zmiana w paszy- też reaguje na to. Plus wiosna idzie, dodatkowa energia u koni;) Co by tam dodać.. Jakoś czas leci, coraz bliżej do Wielkanocy! :)