Hey hey, 2 tygodnie jak z bicza trzasnął minęły..Tyle szkoły, brak czasu dla koni... No cóż, dzisiaj w każdym bądź razie znalazłam dłuższą chwilę, i nawet popracowałam trochę z młodym. Stał pięknie w stajni kiedy kucola wypuściłam na wybieg, całkiem sam w stajni! Przypatrzałam się jemu, i denerwował się co jakiś czas rżąc tak, że przechodziły mnie dreszcze.. Ale ogólnie spokojny, stoi w miejscu niestety nie z zwieszoną głową, bo cały czas w górze gotowa do reakcji poddanej emocjami, jednak jest lepiej niż wcześniej. Popracowałam również trochę nad dawaniem mi przestrzeni, bo naruszą ją sporadycznie. Ciężko idzie, no ale jest na tyle niedoświadczony, że trzeba małymi kroczkami iść w przód.
Odnalazłam siodło kucola, nie używane ze trzy lata- ale westernówka na prawdę dopasowana do jego. Idealnie. Trochę rozgrzewka na "placu", wolty, slalom, zakręty. Potem na łące pogalopowaliśmy, mama trochę zdjęć cyknęła :) Niedługo muszę konie ściągnąć do stajni, dać siano... A te najmniejsze 4-nogi w stajni, wypuściłam na łąkę. CZEMU BOŻE, CZEMU?! Jest taka wielka, mam taaaką nadzieję, że się pochowają wieczorem kiedy będę je ściągać na kolację do boksów... No cóż.. Bo doszedł jeszcze jeden szetlandzki kucyk, teraz stadko maluchów jest powiększone, aż 3 miniaturki:) Więc aż 5 koni łącznie w stajni:O i tyyyle pracy, tyle boksów, tyle siana do nakładania.. Trochę czasu na to schodzi, a ja w szkole staram się trzymać samych piątek i szóstek.. Damy jakoś radę. Btw próbowałam lonżować kucola, ale nie ma szans! Chodził za mną gdy próbowałam go odgonić od siebie, nie wiem zbytnio jak zacząć.. Jednak w planach mam trochę pracy z ziemi, tak aby zatrzymania z grzbietu lepiej wychodziły.
Dodam jeszcze niedługo pierwsze moje zdjęcie z Aragonem, trzeba mieć pamiątkę a co! Miłej niedzieli :*