Tak sobie galopimy przedwczoraj, na złą nogę.. Tak, w pewnym sensie mój błąd- nie jest wygięty do środka, ale z tym kucolem trzeba TYLE pracować, że i ręce i nogi mi wysiadają po takim pół godzinnym treningu! W czwartek planuję pojechać w teren na rozgrzewkę, a potem spróbować coś z ziemi na placu.
W tym roku dużo się zmieniało.. Poprzez totalny brak chęci pracowania z końmi- długa przerwa od jazd, od koni generalnie. O moim życiu prywatnym nie będę tu pisać- zresztą nie jest to nic do chwalenia się, więc powiedzmy, że to złe miejsce na wypowiedzenia się o tym. Jednak- we wrześniu na spacerze z psem przechodziłam obok stajni i zauważyłam pięknego, gorącokrwistego konia. Kary, białe skarpetki, z białą odmianką na pysku.. Śliczny był, a jako że właścicielka jego była w stajni zaczęłam z nią rozmawiać i wymieniłyśmy się numerami. Od tamtego czasu, czasami wpadałam, jednak zdecydowałam się opiekować kucolem dopiero po wyjeździe w teren któregoś listopada. I tak oto jesteśmy tutaj! :)
Co się będzie działo w 2014?
Miłego sylwka, trzymajcie się od jutra noworocznych postanowień kochani