Straciłam swoją kobiecość.
Gdyby nie to, że codzień rano zakładam stanik i widzę kosmetyczkę na szafce zapomniałabym, że jestem kobietą.
Rano wstaję. Ubieram brudne ciuchy. Związuje włosy w kitka. Idę do kuchni. Denerwuje się już na dzień dobry , że żeby zjeść śniadanie. Muszę sprzątnać ze stołu jego laptopa. Brudną łyżeczkę, opakowanie po jogurcie.
Kubek po kawie i kolejną brudną łyżeczkę. Bo naprawdę schylić się by wyrzucić coś do kosza który jest pod stołem to wyczyn.
Denerwuje się, że teraz ja nie mam czystej łyżeczki. Oraz to że znów skopane jest nakrycie z kanapy.
Idąc do pokoju po kolejną warstwę roboczych ciuchów jak codzień muszę podnosić z podłogi brudne skarpety bo przecież włożenie ich do worka na brudne rzeczy to wyjątkowo trudna rzecz.
Idę z powrotem do kuchni zaparzając jemu kawę i robiąc sobie śniadanie.
Idę na poranna toalete i znów muszę się wkurwiać, że kibel jest oszczany albo podłoga.
Uwaga on wstaje...
"NIE WSYPAŁAŚ MI CUKRU,NIE WLAŁAŚ MLEKA ??????????" On sprawdza fejsa a ja myję zęby.
Wychodze wcześniej do pracy,jak zwykle poirytowana.Tam korzystam z internetu bo domu nie mogę...Podczas gdy on może robić to czego ja nie...
W pracy odpoczywam od niego bo nie gadamy na taśmie..
Zbliża sie 12. Przerwa. Dzień jak codzień słyszę pytanie: "CO NA OBIAAAAD ?"
Wracamy. On odgrzewa sobie pierwszy. Jasne... Ja przecież nie jestem głodna. Rozbiera się z roboczych ciuchów co udało mi się wywalczyć i kładzie się do łóżka z paczką ciastek. I pada pytanie: "ZALEJESZ MI KAWE?"
A zaraz potem: "CHODŹ SIĘ PRZYTUL."
Zjem, chwilę się potulę i idę na neta do pracy.
Przychodzimy o 17.30 o pada pytanie: "CO JEMY ?"
Odpowiadam: KANAPKI.
A on : "A ZROBIIISZZZ ?"
NIE KOBIETA, lecz służąca, praczka i sprzątaczka. Super życie ma kobieta, nie ma co.
Dlatego nie chcę mieć dzieci. Będzie jeszcze gorzej niż jest...
ŻYCIE RODZINNE JEST PRZEREKLAMOWANE