photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 31 SIERPNIA 2007
Zaproszenie do innego świata... Mgła pokryła całą Aleję Witernoethe, tworząc przezroczysty ale zarazem dość gęsty welon tajemnicy. Wiatr strącał ostatnie wyschnięte liście z bardzo starych, spróchniałych drzew, zasypując nimi niewielką dróżkę prowadzącą do miejsca którego wszyscy w okolicy unikali. Owe „miejsce” odgrodzone było od świata wysokim, grubym i popękanym murem. Ogromna, pięknie zdobiona, czarna brama, nieużywana chyba od wieków, zapraszała do środka przeraźliwie skrzypiąc. Ale z tego zaproszenia nikt nie chciał skorzystać...Dzieci nawet nie wiedziały o istnieniu takiego miejsca, rodzice nigdy nie zabierali ich w te strony...Ale legenda krążyła nadal. Deszcz zacinał im prosto w twarz, wiatr nie pozwalał stawiać kolejnych kroków a uderzające systematycznie pioruny usiłowały przestraszyć idących ulicą nastolatków. Sowy pohukiwały złowieszczo, gdzieś w oddali wył pies, latarnie powoli gasły... Nagle rozległ się potężny huk i w tym samym momencie ogromne stare drzewo przewróciło się na chodnik parę metrów przed nimi. Na ulicy nie było nikogo, nawet żaden samochód nie przejeżdżał w pobliżu. Nastała całkowita ciemność. Nie wiedzieli już gdzie są, nie wiedzieli dokąd iść, nie wiedzieli się nawzajem... -Co robić, co robić..? Frygdi, Frygdi gdzie jesteś?! Asew? Słyszycie mnie? Błagam odezwijcie się!- krzyczała Kedrie. Ale nikt się nie odezwał. Zrozpaczona dziewczyna wyciągnęła ręce przed siebie, usiłując trafić na jakiś punkt odniesienia. Nagle pod opuszkami palców poczuła zimny, twardy, kamienny mur. Zaczęła iść wzdłuż niego. Mogła polegać tylko na swoich wrażeniach czuciowych ponieważ nie wiedziała nic, nawet swojej dłoni na murze...Owa dłoń namacała nagle coś zimniejszego, jakby stal albo żelazo. Poczuła pod palcami jakieś wzory, szczeliny... kłódkę. Podążała dalej aż trafiła na otwartą część ogromnej bramy. Stanęła przed ogromnym obszarem delikatnie czymś oświetlonym. Zawahała się przez chwilę, jednak postanowiła iść dalej, licząc na jakieś schronienie. W miejscu gdzie się znajdowała było dziwnie cicho i spokojnie. Wiatr był prawie nieodczuwalny, sowy ucichły, tylko brama systematycznie skrzypiała. Kedrie rozglądała się nerwowo. – Co to za miejsce? Gdzie ja jestem? W tym momencie błyskawica przeszyła niebo i brama za dziewczyną zamknęła się z wielkim hukiem. Kedrie nawet się nie odwracając zaczęła biec, tak szybko jak tylko mogła. Była przerażona. Nagle potknęła się o jakiś wystający korzeń i upadła. Świat powoli się oddalał, cichł, rozmywał... Dziewczyna obudziła się po paru godzinach. Deszcz przestał padać ale nadal było strasznie ciemno i zimno. Kedrie była przemoczona do suchej nitki, cała w błocie i liściach, z trudem łapała oddech. Jej oczy przyzwyczaiły się już do ciemności, więc mogła się trochę rozejrzeć po obszarze w którym się znajdowała. Ale to, co zobaczyła mogłoby stanowić idealną scenerię do filmu grozy. Wiatr bawił się zżółkłymi liśćmi, rozsypując je po chaotycznie rozstawionych, zarośniętych nagrobkach. Kedrie cała się trzęsąc podeszła do jednego z nich, odgarnęła liście i grube gałęzie i przeczytała napis : „ Ibidsen, Neila, Masard, Ortis Mornchstein”. Żadnej informacji na temat zmarłych, ani wieku ani daty, nic... Widać, że nagrobek wykonany był byle jak, na szybko oraz że nie był w ogóle odwiedzany jak wszystkie wokół....Nagle dziewczyna poczuła zimny oddech na karku. Z sercem w okolicach gardła odwróciła się, jednak nikogo nie zobaczyła - tego było już za dużo. Kedrie rzuciła się w stronę bramy, uważając by się tym razem nie potknąć lecz jakaś siła nie pozwalała jej szybko biec. Ktoś z całej siły ścisnął ją za rękę, usłyszała dziecięcy krzyk a potem płacz. Nie mogła otworzyć bramy, kłódka wyglądała na nie ruszaną od wieków, a przecież parę godzin temu była otwarta! Powoli została otaczana przez grupę dziwnych dzieci wypełzających zza nagrobków, niektóre były jakoś konwulsyjnie powykręcane, inne z kolei były całe zakrwawione, brakowało im niektórych części ciała. Kedrie była tak przerażona, że nie mogła ruszyć z miejsca. Dzieci były coraz bliżej i bliżej...Czuła bijące od nich zimno...Zobaczyła, że wszystkie pokryte są żółtymi ogromnymi bąblami które ustawicznie pękały, rozlewając gęstą kleistą ciecz dookoła. Przerażające głosy bez przerwy odbijały się w głowie dziewczyny, nie mogła już ich znieść. Dzieci zaczęły nią szarpać, wokół pojawiło się tysiące czarnych ogromnych much i czerwonych robaków. Cała ta karawana gdzieś ją prowadziła, a ona nie mogła nic zrobić... ............................................................................................................................................................ - Pani Machelle, musimy ją odnaleźć! Szliśmy koło jakiegoś wielkiego muru i nagle zrobiło się ciemno i zgubiliśmy się! - Poczekaj Asew, spokojnie. Powiedz mi dokładnie gdzie szliście? - No koło takiego wielkiego starego muru. CD JUTRO

Informacje o strachtodopieropoczatek


Inni zdjęcia: Wchodzimy elmarSurprise qabiTam będzimy bluebird11Omohhnkhfg kurdupelpunk1477... maxima24... maxima24Zima 2025r. rafal1589Beza gorąca. ezekh114Piesek merymery2Koń na resorach bluebird11