photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 9 MARCA 2008

Tysiącletnie księgi

Rzęsisty deszcz padał nieprzerwanie już od paru dni. Strumienie brudnej wody płynęły ulicami i łącząc się w niewielkie rzeki, zabierały wszystko co stanęło na ich drodze. Gwiżdżący wiatr wdzierał się do domostw, powodując gwałtowne otwieranie się okiennic i drzwi. W dodatku od kilku dni nie działała elektryczność i nastała niesamowita ciemność. Ulice świeciły pustkami. Jednym śladem bytności człowieka w tym miejscu był wątły strumień światła świec, przebijający się przez warstwę deszczu, dochodzący z domostw. Miasto pogrążone było w agonii i właśnie ta pogoda zdawała się obrazować obecny stan ducha każdego mieszkańca Roaylling Hitend. Tylko jedna osoba zdawała się być zadowolona z całej sytuacji… *** Erell, Karbna, Nikie i Padii rozpoczęli nowy okres w swoim życiu. Dostali się na wymarzone studia w Reppines i właśnie rozpakowywali się w akademiku. - Jak tu jest super co nie, ludzie? Ile nowych osób poznamy!- krzyczała podekscytowana Karbina. - Musimy zorganizować jaką imprezę integracyjną i to jak najszybciej- odpowiedział Erell. - Przepraszam, przypadkiem usłyszałem waszą rozmowę- powiedział jakiś niesamowicie przystojny chłopak, który właśnie wyłonił się zza drzwi – jeżeli chcecie być na najlepszej imprezie na ziemi, to wpadnijcie w weekend do mojego domu w Roaylling Hitend, będą tam wszyscy ludzie z roku. Gwarantuję wam, że nie pożałujecie. I tak w ogóle to mam na imię Ronyf. Oczywiście wszyscy się natychmiast zgodzili. Tajemniczy nieznajomy narysował im mapę na wypadek gdyby zabłądzili i wyszedł. *** Świeżo upieczonym studentom nigdy czas tak się nie dłużył jak teraz, gdy wyczekiwali upragnionego weekendu. W końcu ten piękny moment nadszedł. Po trzech godzinach jazdy przyjaciele wjechali do ponurego miasta, ale zdawali się nie dostrzegać dziwnej ciszy i braku przechodniów na ulicach, zbyt zaaferowani byli tym co ich czeka. Mapa okazała się być bardzo pomocna w znalezieniu domu nowego przyjaciela, niestety panujące wokół ciemności nie pozwoliły im obejrzeć tej ogromnej posiadłości. Po chwili przywitał ich cały tłum lekko podpitych ludzi i wszyscy udali się do środka. Impreza trwała w najlepsze już parę godzin, gdy nagle z hukiem otworzyły się szklane drzwi rozpryskując odłamki na wszystkie strony. Do środka wdarł się potężny strumień zimnego powietrza i zgasły wszystkie świeczki. Rozległy się krzyki . - Co się dzieje?! Co to było??? Gdzie jest Ronyf? Ale gospodarz nie odpowiadał…Dziewczyny zaczęły płakać, nawoływać Ronyfa, szukać zapałek ale w takich ciemnościach nie można było dostrzec najmniejszego kształtu… Karbina ocknęła się w jakimś małym, ciemnym pomieszczeniu. Ogromna rana pulsowała na jej głowie a w ustach czuła słodki smak krwi. Nie mogła wymówić żadnego słowa, czuła się jakby była czymś głuszona. Jej nogi i ręce były związane. – Gdzie ja jestem? Co tu robię? Co się stało?- Takie myśli tłukły się po głowie. Nagle dostrzegła wpatrzone w nią krwistoczerwone oczy, ale nie mogła krzyknąć. Postać zdawała się zbliżać do niej, wydając przy tym dziwne charczenie. Dziewczyna poczuła zapach siarki i zemdlała. Nikie, Padi i parę osób z roku w tym czasie byli na górze i przeglądali stare księgi. Nie mieli pojęcia co działo się w innych częściach domu, dobrze się bawili próbując odczytać zawiłe pismo sprzed paru tysięcy lat. Lecz gdy usłyszeli potworny huk z dołu pobiegli sprawdzić co się dzieje. Nie mogli otworzyć potężnych dębowych drzwi, udało im się je wyważyć przy pomocy mebli. Uderzył ich silny zapach zgnilizny- całą sala, na której wcześniej się bawiono wysłana była rozkładającymi się zwłokami. - Mój Boże co tu się stało? Czy to jakiś żart??? Gdzie jest Kabrina i Erell??? Daj mi świeczki, natychmiast!- powiedziała przerażona Padi do Nikie. Okropny zapach wywoływał w nich mdłości ale dzielnie kroczyli wśród ciał, szukając przyjaciół. - To niemożliwe, to tylko straszny sen, na pewno niedługo się obudzimy…- rozpaczała Nikie. Ale to nie był sen, zarówno ciała jak i wyłaniające się z nich obślizgłe robaki były jak najbardziej prawdziwe… Ich oczy powoli przyzwyczajały się do ciemności i mogli już bardzo wyraźnie dostrzec, że zwłokom brakuje różnych części ciała. Ktoś zwymiotował. Nagle Padi poczuła silne uderzenie w tył głowy i upadła w kałużę krwi. Zdążyła jednak zobaczyć napastnika i zmroziło ją do szpiku kości. – Jak mogłeś… wyszeptała i straciła przytomność. Nike dostrzegła całe zdarzenie i zaczęła biec za tajemniczym napastnikiem krzycząc w niebogłosy. Ale zgubiła się w ciemnościach. Nagle ktoś szarpnął ją z całej siły za ramię. - Erell dzięki Bogu to ty. Czy ty wiesz co się tu dzieje??? Musimy znaleźć tego psychopatę Ronyfa , zabrał Karbinę i teraz Padi mam nadzieje, że one jeszcze żyją! - Pobiegnijmy w prawo, tamtym korytarzem- wskazał Erell. CD JUTRO