,,List Pożegnalny"
całość
Przez ostatnie kilkanaście miesięcy żyje w ciągłym "smutku duszy".
Od kiedy mama jeździ do Niemiec, nie mam z nią praktycznie żadnego kontaktu.
Dziś gdy do nas zadzwoniła prawie się popłakałam, chciałam jej tyle powiedzieć, wszystko co mnie ostatnio cieszyło, denerwowało, dołowało, ale nie mogłam tego wszystkiego zmieścić w 5-cio minutowej rozmowie. Mama przyjedzie dopiero za 7 tygodni, na święta wielkanocne. Od czasu gdy widziałyśmy się ostatnim razem minie 4 miesiące, a nacieszyć się nią będe musiała w ciągu kilku dni. Czy to sprawiedliwe? Widze mame tydzień na 4 miesiace! Jak przyjedzie do domu, będzie miała kupe spraw do załatwiania i dla siebie będziemy miały prawie że nic czasu. gdybym chociaż miała jeszcze ojca... Nie wiem sama dlaczego, ale mam do niego chore uprzedzenie, jest mi człowiekiem obcym, a i jednocześnie człowiekiem przeze mnie znienawidzonym. Może to dlatego bo zrobił mamie krzywde i od kiedy skoczyłam 5 lat, nie są już małżeństwem. Nie wiem, ale przez to że nie mam kontaktu z rodzicami coraz trudniej jest mi okazywać uczucia w rodzinie. Dzisiaj moja 5-letnia siostra zapytała się mnie: "Agnieszka Kochasz Mnie Jako Siostre?". Odpowiedziałam , że tak ale to dla mnie nie miało żadnego znaczenia i sensu. Mówiąc do Kasi że ją kocham zastanawiałam się co to znaczy... Chociaż, można powiedzieć zdefiniowałabym uczucie miłości: "Jest to uczucie które wywołuje na naszej twarzy uśmiech, uczucie ciepła i szczęścia... Potrzeba" Mimo, że definicja jest, to nadal nie wiem czym jest miłość, nigdy nie dostałam jej od taty, mamy... od żadnego członka rodziny. Nawet moja bezsensowna definicja o tym świadczy. Dla niektórych moge się wydawać egoistyczna lub żałosna. Niektórzy rodziców nie mają w ogóle, albo ich porzucono, albo rodzice zmarli, a ja wystarczy że wyciągne ręke do taty, lub powiem wreszcie kiedyś mamie te słowa "kocham Cię mamusiu", ale ja nie wiem jak jej to powiedzieć. Za każdym razem gdy próbuje oplata mnie uczucie dziwności, niewiedzy i strachu. Nagły paraliż sprawia, że do tej pory moja mama nie usłyszała, że ją kocham. Z ojcem dałam sobie spokój, po prostu jest on dla mnie obcym człowiekiem. Najbardziej jest mi szkoda mojej siostry, jest w takim wieku że na prawde potrzebuje tego uczucia, ale ani ja, mama, tata, nawet babcia jej tego nie dajemy. Kasia z ojcem mają ze soba największy kontakt i wiem, że ona go kocha i bynajmniej od niego dostaje odrobinke tego ciepłego uczucia. Tata z nami nie mieszka więc podczas tych miesięcy gdy mamy nie ma, opiekuje się nami babcia, ale i z nią nie potrafie się dogadać. Zawsze się z nią kłócę o byle co, ta kobieta mnie denerwuje, ma tyle lat, a jest taka pusta! Mimo swojego wieku i choroby z ciśnieniem pije za dużo alkoholu. Jej to strasznie szkodzi, ale ona nie może tego zrozumieć. Zawsze gdy za dużo wypije z tą swoją kretyńską przyjaciółką, krzyczy na mnie, a nawet wyzywa. Nie jest tak za każdym razem , ale bardzo często. Czasami to wszystko mnie przerasta i nie wiem co ze sobą zrobić, nie mam nawet do kogo się przytulić, nie ma mnie kto pocieszyć... teraz przyjaciele są tylko w słowach, nigdy w czynach. Niedawno miałam dwie najwspanialsze dla mnie przyjaciółki ale pokazały swoje prawdziwe twarze i są tylko moimi "koleżankami". Może się to wydawać śmieszne, ale niektóre osoby z którymi rozmawiam przez internet są dla mnie bardzo ważne. Cieszę się, że chociaż z nimi mogę czasami pogadać o tym co mnie gnębi i cieszy. Nie są to tacy przyjaciele prawdziwi, ale tacy na których zawsze moge polegać i wiem, że są wobec mnie szczerzy.
A może jest inaczej, może ten internet tak naprawde kłamie...
Nie wiem...
Ale mam nadzieje że tak nie jest i że kiedyś ja i wy będziemy prawdziwymi przyjaciółmi.
To opowiadanie z życia wziete...
THE END