Siedziałam wtulona w brzeg fotela,owinięta pod samą szyję polarowym kocem.W kominku tlił się jasny płomień,nadając wyraz całemu wnętrzu zanurzonemu w ciemnościach zimowego wieczoru..Z kubkiem zimnej już herbaty i rozmarzonym wyrazem twarzy,zerkałam co chwila na najcudowniejszego chłopaka,jakiego kiedykolwiek udało mi się poznać.Leżał na kanapie,pochłonięty przez błogi sen.Co chwilę słodko pomrukiwał i zaciskał gwałtownie powieki.Spoglądałam na niego i nie umiałam uwierzyć,ile szczęścia wniósł do mojego życia.Odkąd go poznałam,zrozumiałam,czym jest oddanie,zaufanie i .. miłość.Niestety tego ostatniego wiedzieć nie mógł,bądź nie chciał.Byliśmy przyjaciółmi,prawie rodziną.Często przedstawiał mnie obcym ludziom,jako swoją młodszą siostrę.Na zewntąrz widniał uśmiech,lecz gdzieś tam w środku mnie to bolało.Jednakże wiedziałam,jakie konsekwencje mogą ponieść moje nieokiełznane,lecz szczere i prawdziwe uczucia,które żywiłam do niego.
Leniwie podniosłam się z fotela i przytrzymując koc,podeszłam do okna.Delikatne płatki śniegu,wirowały subtelnie w świetle ulicznych latarni.Oparłam się o brzeg ściany i przymknęłam oczy.W tle leciała akurat nasza ulubiona piosenka,niosąca za sobą tysiące wspomnień.Tych dobrych i tych złych.Zasłuchana w jej melodię zaczęłam delikatnie krążyć biodrami,zataczając okrąg w powietrzu.Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na swoim nagim ciele.
-No hej,mała.To nasza piosenka.Tańczysz beze mnie?-szepnął Tomek,wywołując niepowstrzymany potok przechodzących moje ciało dreszczy.Jednym ruchem porwał mnie w swoje ramiona i pozwolił byśmy zatopili w otchłaniach morza wspaniałej melodii.Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i pozwoliłam się prowadzić.Chciałam zatrzymać czas..
-Zrobić ci coś do jedzenia?-zapytał,gdy weszłam do kuchni.
-Jest trzecia rano,nie możesz spać?-potargałam go za włosy,po czym wyjęłam z lodóki zimne mleko.
-Nie wiem co się dzieje.Mam za dużo myśli w głowie..
Ja też,chciałam dodać,ale wzięłam tylko duży łyk mleka i schowałam go z powrotem na miejsce.Ostatnimi czasy łudziłam się,że może w końcu się do mnie przekona,bo przecież zaczął zachowywać się inaczej.Jak gdyby zaczął okazywać mi pewne uczucia,ale może po prostu sobie to wmawiałam,bo tak bardzo pragnęłam jego uwagi.
-Czyżbyś się zakochał?-zaśmiałam się,siadając na przeciw niego i zagryzając jabłko.Kiedy w odpowiedzi spuścił wzrok i zagryzł wargę,poczułam jak ogarnia mnie niepokój i zarazem tysiące pytań.Kto,co,kiedy,gdzie,jak,czemu...!?
-Zakochałeś się?-mój głos się zmienił,mimo iż bardzo chciałam tego uniknąć.Nerwowo przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech.
-W kim?-zapytałam,przybierając udawany uśmiech..z wielkim bólem.
-Nie znasz.-spojrzał na mnie,po czym włożył talerz do zlewu.-Nie znasz,ale to nieważne.Ona traktuje mnie tylko jak..kolegę,kumpla.Nic więcej.
Wiem,co czujesz..-pomyślałam.
-Udajmy,że nic nie wiesz,okej?Chodź.-złapał mnie za rękę i poprowadził do mojego pokoju.Położył się i przyszykował miejsce dla mnie.-Chodź.-powtórzył i zamknął mnie w swoich ramionach,co miał w zwyczaju zawsze,gdy u mnie nocował.-Śpij,Majka.Dobranoc.
Ucałował moje czoło i więcej już nie rozmawialiśmy tej nocy.Życzył mi dobrej nocy,ale jak mogłam spać..skoro część mnie właśnie roztrzaskała się na tysiące kawałków..powiedz jak?
Gdy zbudziłam się nad ranem,była ósma.Odwróciłam się gwłatownie do tyłu,bo nie czułam go obok.Nie myliłam się,nie było go.Zeszłam na dół i niesamowity zapach zamotał mi na moment wszystkie zmysły.Weszłam do kuchni i poczułam spokój,gdy zobaczyłam go w samych bokserkach próbującego nie spalić mi mieszkania.
-Hej.-przywitałam go delikatnym klapsem.
-Hej,mała.Głodna?
-Jak wilk.
Nic nie zapowiadało tego co miało właśnie nadejść.Gdy wyszedł ode mnie z domu,wydawało mi się,że byliśmy w świetnych nastrojach,więc czemu zarządził ciszę?Pieprzoną ciszę i brak dania choćby znaku życia?Pisałam,dzwoniłam.Żadnej odpowiedzi.Gdy do niego przychodziłam,jego matka z zakłopotaniem widząc rozdzierający mnie od środka ból,twierdziła,że nie może zejść na dół i się ze mną przytwitać.
Byłam niespokojna,pełna trosk i rozpaczy.Całymi dniami siedziałam wpatrzona w ekran komórki,licząc na choćby jednego esemesa z jego storny,nic.
Mijał tydzień,od kiedy mnie "opuścił"?Nienawiść jaką do niego czułam w tamtym momencie byłoby ciężko opisać w słowach.Niebo powoli ogarniał mrok.Postanowiłam przejść się po okolicy.Potrzebowałam świeżego powietrza,może świeżego spojrzenia na świat.Może.Wyszłam z domu,owinięta wełnianym szalikiem.Szłam uliczkami,ozdabiana przez subtelny,kryształowobiały śnieg.Wszędzie spokój,cisza.Zmrużyłam oczy i postanowiłam nieść się zmysłom.Poczułam nagle gwałtowny przypływ adrenaliny,gdy ktoś od tyłu zakrył mi usta dłonią,a drugą przytrzymał mnie za brzuch,bym się nie wyrywała.
-Hej,mała.-usłyszałam zza siebie,znajomy głos.Natychmiast wyrwałam się z uścisku i z żalem spojrzałam na Tomka.
Chłopak widząc mój wzork pełen pretensji i żalu,szepnął głupie "przepraszam".
-Tylko tyle?-krzyknęłam.-No chyba sobie żartujesz teraz ze mnie Tomek..
-Poczekaj,zanim coś powiesz.-próbował złapac mnie za dłonie,lecz mu na to nie pozwoliłam.-Przepraszam,Majka.Wszystko ci wytłumaczę,tylko musisz mi coś obiecać.
-Obiecać?Ci?Chyba sobie żartujesz!
-Majka,do cholery!Ja nie żartuję teraz,nie utrudniaj mi tego jeszcze bardziej.Chodź.-złapał mnie za rękę i poprowadził w strone swojego domu.Na początku stawiałam silny opór,ale gdy poczułam jak z całą siłą zaciska mi dłoń na nadgarstku,aż przeszył mnie silny ból,odpuściłam.
-Nikogo nie ma.Musimy pogadać.-rzucił na wejściu.-Siadaj.-wskazał mi fotel.
-Mam się bać?Coś się stało?
-Tak,masz się bać.Tak,coś się stało.Tak,można powiedzieć,że jestem w czarnej dupie i teraz wszystko zależy od ciebie.
Tomek zaczął niespokojnie krążyć po pokoju.
-Chodzi o tę dziewczynę?-zapytałam,a on stanał jak wryty,po czym spojrzał na mnie z dziwnym wyrazem twarzym,jakby obcym.
-Zdecydowanie tak.
-Nie chcę,żebyś przez dziewczynę mnie olewał,rozumiesz?-rzuciłam z żalem.
-To niemożliwe.
-A jednak.
-Niemożliwe.
-Tak?Bo co?
-Bo nie mógłbym olewać dziewczyny,którą kocham,przez dziewczynę,którą sama jest.
Zatkało mnie.Spojrzałam na Tomka i poczułam jak łzy szczypią mnie w oczy.
-O czym ty mówisz?
-Nie mogę dłużej ukrywać tego,że jestem w tobie po uszy zakochany.Każde "przyjacielskie" spotkanie z tobą przychodziło mi z coraz większym trudem.Zaczynało sprawiać ból.Pragnąłem ciebie,pragnę każdego dnia i wiem,że to może zniszczyć wszystko to,nad czym tak ciężko pracowaliśmy,ale..ale..ale mi już nie wystarcza świadomość,że tylko jesteś gdzieś tam.Chcę,żebyś była obok,ze mną,przy mnie.Na zawsze,na wieczność.Jestem w tobie bezgracznie zakochany i wiesz,co?I sobie z tym nie radzę.Już nie.
Nic nie mówiąc,po prostu wstałam i podeszłam do niego.Jeszcze przez chwilę patrzyłam mu w oczy,które były duże i przestraszone.Jak gdybym patrzyła w oczy małemu dziecku,które przytłoczyła rzeczywistość.
Odnalazłam jego drążce wargi i otoczyłam je swoimi,spragnionymi.
-Nie masz pojęcia,jak bardzo ciebie kocham,Tomek i jak bardzo jestem ci teraz wdzięczna.-szepnęłam,po czym objęłam go w pasie i zanurzyłam się w marzeniach.We wspólnych marzeniach.
Inni użytkownicy: marcelmarcokingulla12345janek1118purpurraahoccaayrton123johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularaha
Inni zdjęcia: ... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24TULIPANY ... part 2 xavekittyx23 /04/ 2025 xheroineemogirlx... maxima24... maxima24... maxima24