Witam Was wszystkich! Dawno nas tu nie było, przepraszamy, aczkolwiek natchnęło mnie coś, aby tu zajrzeć, i oto jestem! ;) Jeśli znajdę znowu tu czas, to na pewno zajrzę! Już nie długo próbne testy egzaminacyjne.. ktoś się boi? ja już umieram ze strachu, boję się, co będzie na generalnych! no dobra, to teraz krótkie opowiadanie dla Was! (historia z mojego życia) Jeśli więc się podoba, klikać fajne i komentować, buziaki misiaki ;*
Bałam się, co będzie za kilkanaście lat. Bałam się czy docenię to, co mam. I co, doceniłam? Wątpię. Nawet badzo. Straciłam to, co było dla mnie najcenniejsze - przyjaciele, rodzina i chłopak. Tak, własnie.. chłopak. Kochałam go nad życie. Oddałabym wszystko, żeby wrócić do tego, co było kiedyś. Boję się, co będę przeżywać za tydzień, 17 listop. ROK. Cholernie szybko to minęło, i nadal nie zapomniałam.. wciąż pamiętam, i wciąż mam sentyment. NIENAWIDZĘ tej daty, tego dnia. Co miesiąc to samo. Te same słowa, te same czyny, ta sama muzyka.. tylko bonson, eldo, paluch i huczuhucz. Nie chcę znowu popełnić tego samego błędu, że zrobię coś, i będę się z tym ukrywać jednocześnie przed przyjaciółmi jak i rodzicami. jery, jakie te życie jest pojebane. chcę już starości, nie chcę przeżywać tego, co się stanie w ciągu tych kolejnych -nastu , lub -dziesiąciu lat, ale chcę już być pochowana, albo i spalona na stosie, gdzie zostanie ze mnie tylko popiół. Boję się płakać, boję się lekarzy, mam cholerną obawę przed tym wszystkim. A 26 poznań, i znowu ta sama klinika, Ci sami ludzie, i on. wspomnienia wracają.. znowu. Znowu wszystko wraca, 17-ego poleci Bonson - Rok później. napewno! nie zapomnę, nigdy! pieprzone zły, pieprzone żyletki..