wakacyjna fotografia Morza Bałtyckiego
kocham zachody słońca nad wodą
A journey of a thousand miles begins with a single step.
Confucius
Właśnie.
Początek.
O ile jako tako radzimy sobie z rozwinięciem, nabieramy w nim rozpędu i uwalniamy wszystkie targajace nami emocje, a zakończenie - choć nieraz przychodzące wraz z nostalgicznym ukuciem - tworzy się jakby samo to mamy problem z czymś pozornie tak błachym jak beginning. Przynajmniej ja tak mam i od zawsze miałam. Nowa szkoła, nowi znajomy, nowy rok, nowy photoblog. Wszystko to nieodłącznie wiąże się z jakimś, chociażby najmniejszym, słowem wstępu. Ile razy kusi by najzwyczajniej w świecie to ominąć i już już gnać do kolejnych elementów życia. Schować się w kąt, odwrócić plecami. Wstyd się przyznać, ale czasami ulegam temu pragnieniu i pojawiam się jakby zniknąd. Nieznana.
Tego lata jednak wszystko się zmieniło. Nie miałam siły ani by trwać, ani by rozspaść się na tysiąc kawałeczków. Ale postanowiłam udoskonalić sama siebie. I tak, z małą pomocą pana A. & panny J., wzięłam się w garść, wychodząc na przeciw przeciwnościom. Nie powiem, że było to łatwe, ba, potem jeszcze więcej nieprzyjemnych wizji nawiedzało mój zbolały umysł, jednakże nie żałuję. Per aspera ad astra, czy nie tak? Jako że zawsze byłam stworzonkiem nieco idącym na przekór to z przyjemnością oglądałam miny moich kiedyś-podobno-przyjaciół i pokazywałam im moje nowe skrzydła. Z tego powodu siedzę teraz przed monitorem w jeden z bardziej pochmurnych dni i zamaist się dołować - staram się uśmiechać. No dobra, szczerzę się jak głupia, acz od czasu do czasu to robi człowiekowi dobrze, choć wygląda niezbyt okazale.
Ale czy nie miałam tego ubrać w słowa początku?
Jestem osobą, która ma ochotę na coś nowego. Ukrywam buźkę za aparatem fotograficznym, a osobowość za spontanicznie wybranym nickiem, który można interpretować na kilka sposobów. Po prostu stolenempathy. Długo się zbierłam żeby przelać gdzieś moje przemyślenia, czy jest lepsze miejsce niż robić to pod zdjeciami zrobionymi w przypływie chwili, weny, radości? Może to dziwne, że nie chcę pokazywać kim jestem, ale za dużo nasłuchałam się ludzkiej wybredności. Traktujemy wszystkich pobieżnie, oceniamy po okładce, formułujemy zdanie na temat kogoś nawet go nie znając. Unikając takich sytuacji i niebezpiecznych zderzeń, utowarzyłam całkiem anonimowy, choć z drugiej strony tak mi bliski profil.
Właśnie chilluję po ostatniej wyprawie na zewnątrz. Spróbujcie czasem popatrzeć na coś z innej perspektywy, choćby zwykłęgo outsidera, z którego może się i nie naśmiewasz, ale też nic nie robisz by mu pomóc.
Przesyłam pozdrowienia. Na początek daję fotografię zachodu słońca, byle tylko złamać kolejne schematy. Dla większości ludzi zachód słońca nie zwiastuje czegoś smutnego, a przynosi ukojenie. Tak jak nowy początek.
W nostalgicznej uldze przesyłam również takie oto wideo z niesamowitą muzyką:
http://www.youtube.com/watch?v=SP38FyPc8TA
Make love not war
stolen empathy
Inni użytkownicy: johnybbbemillyyy0987misjonarzetarnowsahasularahajpanek94amandooojulitkajula144unospinnalex11234adriano3488
Inni zdjęcia: ;) virgo123Piękna pogoda patusiax3951450 akcentovaOj locomotivW oczekiwaniu na lato elmarHihi hanusiek... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24