Wchodzi spóźniona do klubu. Przyjaciółka już na nią czeka. Nie miała zbyt wesołej miny.
-Wiesz... Może lepiej chodźmy się przejść...? - jąkała się - Dzis jest tu pełno chołoty.
-Oj daj spokój, wytrzymasz.
I weszła w głąb tłumu. Nagle patrzy, a na jej ulubionej kanapie jej chłopak migdali się z jakąś lafiryndą. Zatkała ją.
-Chciałaś to przede mną ukryć? - wkurzyła się na przyjaciółke.
-Sama byłam w szoku, jak to zobaczyłam i wolałam ci o tym powiedzieć na spokojnie.
Podbigła do chłopaka, odkleiła od niego laske zrzucając ją na podłoge.
-Co to jest? Co to kurwa jest? Pytam się! Ponoć siedzisz u brata i się uczysz, a potem macie oglądać mecz! Jak mogłeś?
Obudziła się... 3.41 - środek nocy, bo przecież są wakacje. Wizja nadchodzącego wieczoru nie była zbyt ciekawa. Napiła się wody, którą miała koło łóżka, wytarła oczy, przewróciła się na drugi bok i zasnęła.
Godzina 14.03 - autobus przyjechał punktualnie pod galerie. Jola już czekała przy wejściu.
-Gotowa na mały shoping?
-No jasne. Ty słuchaj, miałam dziś koszmarny sen...
I opowieść się zaczęła.
Po 4 godzinach łażenie i kilku zakopach pojechały do Jolki wyszykować się na impreze.
-Mam tylko nadzieje, że mój sen się nie spełni...
-Aśka, przecież ty tam się spóźniłaś, a jedziemy razem, po za tym to był tylko sen.
Weszły do klubu. Asia miała żołądek tak ściśnięty jak nigdy. Nagle...
-Widze go! Miał siedzieć i się uczyć przed meczem.
-A może to nie on? Ten koleś stoi tyłem.
Poszły w kierunku ulubionej kanapy. Usiadły i zaczęły gadać, choć Asia dalej bała się najgorszego. Nagle ktoś jej zakrywa oczy.
-Niespodzianka... - ciepłu głos brzmiał znajomo.
Kiedy odsłonięto jej oczy zobaczyła mase swoich najbliższych znajomych.
-Myślałaś, że mógłbym zapomnieć o naszej rocznycy?
Kochany Tomuś zadbał o wszystko i dzięki temu ten wieczór był jednym z najlepszych, jakie Asia mogła sobie wymarzyć...