Nie wiem czy wiecie, ale wszystkie historie, które tu dodaje, pisze sama, a ich fabułę często (ale nie zawsze!) buduje na sytuacjach z mojego życia. A jeśli się nie podoba, to poprostu nie czytajcie i tyle.
Wakacje. Niby fajnie, bo w końcu wolne, ale co z tego. Przecież w tym roku nie pojechała na żaden wyjazd. Wszystko przez to, że rodzice zarezerwowali pokoje w tak wczesnym terminie. Miała dwie propozycje, ale żadna jej nie pasowała terminowo. Była zła, bo na jeden z wyjazdów jechał On (chodził do klasy równoległej, razem z jej przyjaciółkom). Chciała jechać, mimo że wiedziała, że ją zjedzie od góry do dołu. Wiedział co ona czuje, ale było mu to obojętne. On jej nawet nie lubił. Ona chciała, żeby był wyrozumiały, taki dobry znajomy, ale przecież nie może zmusić go to tego, by zaczął ją nagle lubić, nie mówiąc o kochaniu.
Bardzo ją bolało, kiedy ją mierzył od głowy po stopy. Znała jego charakter na tyle, żeby się domyślić, jakie myśli krążą po jego głowie, gdy ją widzi. Miała ochote go tak zmrozić wzrokiem, żeby mu w pięty poszło, ale nie miała odwagi.
Ale najbardziej bolało ją, kiedy wytykał jej wady. Wiedziała o swoich niedoskonałościach i cholernie ją wkurzało, gdy ktoś jej wytykał coś, o czym dokonale wie. "Przecież nikt nie jest doskonały" myślała.
Kiedyś nie wytrzymała. Kupiła duże opakowanie leków nasennych. Wizięła wszystkie tabletki. Zasnęła z uśmiechem na ustach w nadziei na lepsze życie. Udało się ją odratować dzięki szybkiej reakcji rodziców. Droga była prosta - psycholog nie pomógł, to do psychiatry. Mało brakowało aby ją w szpitalu psychiatrycznym zamknęli.
W szkole nie było fajnie, gdy w drugim semestrze przeszła z indywidualnych w domu na normalne lekcje w klasie. Na korytarzu ludzie dziwnie na nią patrzyli. Plotki rozchodzą się szybciej niż może się wydawać.
Któregoś razu przed lekcjami siedziała na ławce i czekała, aż przyjdzie ktoś znajomy. I nagle podszedł do niej On.
-Czemu to zrobiłaś? - staną na przeciwko niej.
-Zostaw mnie... - warknęła, prawie płakała.
-Przecież mnie znasz, wiesz jaki jestem.
-Wiem. Ale też wiem, zapewne tak jak i ty, że choć bardzo bym chciała, nie potrafie zmienić moich uczuć - łzy napłynęły jej do oczu, próbowała powstrzymać płacz. - A twoje docinki bolą, nawet jeśli się z nich śmieje, to jednak gdzieś tam w głębi bolą - głos zaczął jej się załamywać.
-No ale to chyba nie powód, żeby się od razu zabijać. - Powiedział lekko kpiącym głosem.
-Wiesz, tego jest tyle, że ból jest nie do zniesienia - Nie dała rady. Łzy popłynęły po policzkach. Wstała i staneła z nim twrzą w twarz. - I wiesz co? Życze ci, żeby ktoś kiedyś tobie sprawił tyle bólu, co ty mi! - krzyknęła przez łzy i pobiegła do toalety, by spędzić tam reszte przerwy.
Cały dzień patrzył na nią z taką dziwną troską w oczach. Kiedy szła ze szkoły podszedł do niej.
-Rujnujesz mnie. Ludzie ciągle gadają, że jestem zły.
-Trzeba było obudzić się w pore.
Przyspieszyła. On na chwile został z tyłu.
-Nie moge ci zagwarantować miłości, bo nie da się tak nagle zacząć kogoś szczerze kochać. - dogonił ją.
-Co ty nie powiesz. Wiesz, ja tylko na początku chciałam miłości. Później chciałam już tylko czegoś na kształt przyjaźni, ale po tym jak teraz do mnie podszedłeś, to nie chce cię znać! - i poszła, by nie widział jej łez.
Podbiegł do niej.
-Pogadajmy. Bądźmy jak ludzie, nie zwierzęta.
-Nagle chcesz być jak człowiek? - powiedziała kpiąco i zmierzyło go wzrokiem tak, jak zawsze chciała.
-Nie poznaje cie...
-Ja też siebie nie poznaje, a to dlatego, że jakiś idiota, zamiast być wyrozumiałym, jest chamem.
-Już uspokuj się - złapał ją za ręce.
-Już...
Patrzył jej głęboko w oczy. Spełniło się jedno z jej wielu marzeń - pocałunek z Nim.
-Potraktuj to jako pożegnanie. Nie potrafie już tak żyć... Jeśli człowiek wie, że coś już raz mu prawie wyszło, będzie próbował do skutku.
-Daj spokój. Jeszcze ci się zycie ułoży...
-Nie dam rady... Nie umiem...
Przytulił ją. Ona płakała. Zamoczyła mu całą bluzke, ale miał to gdzieś. Odprowadził ją.
Gdy następnego dnia nie było jej w szkole, zdziwił się. Wypatrywał jej co przerwe. W czasie jednej z nich jej przyjaciółka podeszła do niego. Nie zauważył jej załamania.
-Czego szukasz?
-Nie "czego" tylko "kogo".
-Szukasz tej zakochanej w tobie, chcącej przyjaźni, czy może raczej jej ducha? - łzy popłyneły jej po policzkach.
-Ona to zrobiła?
-Tak. A dzięki niej i ja zaraz będe na tamtym świecie. A to wszystko przez ciebie... - odeszła płacząc.
Dwa dni później dowiedział się o smierci koleżanki z klasy. Nie wytrzymał.
Tydzień później dyrektor szkoły ogłosił żałobe na 3 tygodnie z powodu sierci 3 uczniów.
Ta historia nie musiała się tak skończyć.
On mógł wcześniej pokazać, że ma serce.
Ona żyjąc w przyjaźni z nim nie popełniłaby samobójstwa.
Przyjaciółka żyłaby dalej kumplując się z dziewczyną.
On nie miałby wyrzutów sumienia z powodu śmierci dwóch koleżanek.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24