Piasek... "Maleńkie złociste kamyczki unoszone przez wiatr..." Tak Marcin zawsze mówił, gdy siedzieli na plaży... Minął rok od kąd zaczęli ze sobą chodzić, a miesiąc temu się rozstali... Weronike bardzo bolały wspomnienia wspólnych chwil.
Marcin chodził do klasy równoległej do klasy Wery.
Zaczęło się w marcu. Marcin poznał się z Werą na dyskotece szkolnej. Od tego czasu pisali ze sobą. Późnie jteż spędzali razem przerwy. To wyglądało jak zwykła znajomość, przyjaźń. Wychodzili razem na dwór.
Po zakończeniu roku wracali razem. Potem chodzili sobie po osiedlu. Usiedli na ławce i rozmawiali. W pewnej chwili Marcin wstał.
-Musze ci coś wyznać Werciu...
-Słucham cię Marcu.
-Wiesz tak ciągle rozmawiamy, spędzamy czas ze sobą, przyjaźnimy się, a może... - urwał.
-Mów prosze.
-Może coś dalej...
-Tak! Zgadzam się!
I żuciła się mu na szyje.
Potem całe wakacje chodzili razem wszędzie.
Kiedy nastał rok szkolny, razem chodzili do szkoły i wracali.
Jednak w marcu coś się psuć... Nie mogli się dogadać. Były kłótnie, krzyki, ostre słowa... Nie pomagały rozmowy...
Stało się... Na początku czerwca on stwierdził, że to koniec, że już sie wypaliło. Ona błagała, by się zastanowił, krzyczała przez łzy że go kocha nad życie, ale nic nie pomogło.
Teraz siedziała na plaży i patrzyła na fale. Nie wiele widziała. Powodem były łzy. Wiedziała, że już nigdy nie pokocha nikogo tak, jak Macina.
"Złamane serce jest jak potłuczone lustro - można je skleić, ale nigdy nie będzie takie samo..."
"Złamane serce można "skleić", ale już nie będzie kochać tak, jak wcześniej..."
"Złamane serce jest jak stłuczone lustro - niby jeszcze działa, ale do użytku już się za bardzo nie nadaje..."