Areczek to jednak jest przystojniaczek. Może jednak wezmę go na męża...?
HIHI.
Hm.
Wiecie co powiem dziś?
Zawsze jest ten jeden, który nie umiał cię pokochać. Lub nie chciał, nie miał czasu, zastąpił cię.
Który nie chciał żebyś kupowała bilet w jedną stronę, jego stronę. Który nie chciał pokazać ci ulubionego miejsca z dzieciństwa.
Zawsze jest ten jeden, który mógłby cię mieć na skinienie palca. Reszta była po to, aby nimi się bawić, wodzić na pokuszenie i porzucać. Bo nie mieli metr dziewięćdziesiąt i więcej, nie łapali twojej ironi, albo ich śmiech drażnił tak bardzo, że przytłaczał wszystkie inne zalety.
Zawsze jest ten jeden, przy którym chciałaś być. Dla którego zrobiłabyś wszystko. Mogłabyś zamieszkać razem, rozważyć porzucenie studiów i rozpoczęcie kariery gospodyni domowej, przygotować się na ciągłe przeprowadzki ze względu na JEGO kariere. Zaplanować imię dziecka czy kolor poduszek na kanapie w waszym pierwszym mieszkaniu. Chciałaś kupować bilet na samolot, do muzem i na koncert. Bilet do szczęścia i tylko w jedną stronę.
Zawsze jest ten jeden, który nie pokochał cię tak jak ty jego.
Zawsze jest ten jeden, który będzie. Który będzie adresatem każdego najpiękniejszego marzenia. Każda spadająca gwiazda będzie miała jego imię, a nawet najkrótsza wymiana zdań będzie dawała morze nadziei.
Każdego okłamiesz, że to już historia.
Historia, którą nadal kochasz, za którą tęsknisz, do której chcesz powrócić.
Tyle Wam chciałam w sumie powiedzieć.
Miłość istnieje. Jest najbardziej realna ze wszystkich rzeczy, jakie znacie. Nie bądźcie idealni. Nie szukajcie "którego". Znajdźcie kogoś nieidealnego jak Wy. A potem stwórzcie coś idealnego. Byle razem.
A teraz idę się relaksować, bo dostałam szklankę piwa, a mój youtube poinformował mnie, że Dawid Podsiadło 6 godzin temu wrzucił nowy kawałek. Ma tak piękny teledysk, że nie można nazwać go zwyczajnie pięknym.
Aha, mój tato ma jutro 54 urodziny.
Sto lat, kocham Cię tatusiu.
Chyba zacznę pisać bloga.
Dobranoc.