Nadzieja umiera ostatnia...
Niezauważony, od kilku lat już, stoi nade mną anioł. Gdy się uczyłem w czasie pierwszych semestrów, gdy pisałem pracę inżynierską i teraz, gdy już jestem inżynierem i dalej kontynuuję naukę na uczelni. Kolejne dni na Piotrowie nie są już tak męczące jak kiedyś. Zastanawiam się nawet czy może być lepiej, czy gdzieś w pracy może być lepiej niż tu teraz. Każda szkoła w naszej historii po jej skończeniu wydawała się lepsza, prostsza i przyjemniejsza. Ja już swoją raz skończyłem i teraz, z tym odczuciem "po zakończeniowym" dalej tu jestem. Może to dobrze, może i nie, ale to zawsze ciśnienie pchało mnie naprzód.
Niezauważony, od kilku lat już, stoi nade mną anioł. Siedzę przy nim, gdy nie mam co robić, a szczególnie wtedy, gdy mam co robić- jest w końcu przy komputerze. Siedzę przy nim, kiedy się uczę, kiedy pracuję nad zdjęciami, kiedy robię plakaty, kiedy oglądam filmy lub czytam o czymkolwiek. W niemożliwym do złamania przeświadczeniu, że "jakoś to będzie", w optymizmie, którego niektórzy mi zazdroszczą.
Ale to nie jest tekst pisany przez innych, mogę mówić tylko za siebie.
Niezauważony, od kilku lat już, stoi nade mną anioł, i wciąż mam nadzieję...