...

Rum tum tum tum.

Mój komputer padł we wtorek. Kilka ataków histerii sprawiło, że wszyscy się odemnie w końcu odczepili.

Wszystko było by ok, gdyby nie fakt, że na tym komputerze miałam bibliografię, którą trzeba było ostatecznie oddać w środę.

Ale co tam, przecież mogę ją sobie napisac jeszcze raz, no nie? Dopiero dziś mi tutaj wszystko działa. Ah, jak ja tego nie cierpie, gdy coś mi się psuje...A komputer lubi umierać i to często.

Przynajmniej we wtorek byłam na zakupach i w końcu mam kilka nowych rzeczy.

To był ciekawy dzień. Pitą z franca odpuściła, dała mi 3 po moim pomamrotaniu po francusku. To śmieszne ale np. z Ewelinką

mogę sobie troszkę porozmawiać po francusku, przychodzi mi to jakoś lekko, ona trochę pomoże i jest fajnie, ale z Tą kobietą? NIE.

Poprzedni weekend był całkiem udany, zobaczymy co będzie w ten. Dziś Red'z, jutro Waszkowe koncerty, wywiad podczas nich, a później znowu Red'z. Chyba jestem monoklubowa. Ale w poniedziałek była galeria z Bobrami, więc nie jest tak źle.