Setki wrażeń.
Natłok myśli.
Miliony rzeczy do zrobienia i zapamiętania.
Wszystko dzieje się tak szybko.
Miliardy kolorowych obrazów przed oczami.
Wszystko zaczyna się wiązać, układać, trafiać na miejsce.
Codzienne walki ze sobą przynoszą coraz większe efekty.
Mam już chyba większą świadomość pewnych rzeczy, zjawisk, uczuć, odczuć.
Pewnym krokiem idę przed siebie.
Narazie nie próbuję niczego zmieniać.
Tymczasowo złapałam stabilny pion.
Odrzuciłam od siebie toksyczne elementy życia.
Wiele czerpię z muzyki.
Jestem w wielu miejscach, czasem nawet jednocześnie, osobno dusza, osobno ciało.
Ale czasem jestem w całości, bez rozłączenia, w jednym elemecie.
Cieszę się takimi chwilami.
Nie ważne, że za to wyrzucono mnie z domu.
Dalej będę śmiać się z głupot, płakać przez pierdoły.
Nie ważne, że wydaje ci się, droga M, że zachowuje się jak pięciolatka.
Ja po prostu czasem muszę wyrzucić z siebie zbędne emocje.
Mam zimno w mieszkaniu, ale gorąco w serduchu.
Ostatnio często się uśmiecham, zaczynam martwić się o zmarszczki.
Zaczęłam czytać książki, coraz więcej książek.
Podoba mi się.
Wszystko.
Jest dobrze.
"Bo ja ciągnę na raz sześć kierunków:
-instrumentalny
-edukacji muzycznej
-prawo
-lewo
-góra
-dół"
K. Wojnar.