photoblog.pl
Załóż konto
Kot by pomyślał?

Kot by pomyślał?

Od lewej: Magdalena, Ja, Maria. Podobne?

Od lewej: Magdalena, Ja, Maria. Podobne?

Wakacyjna praca domowa

Wakacyjna praca domowa

Profil- pol/niem/geo ^_^

Profil- pol/niem/geo ^_^

Dodane 27 CZERWCA 2015
645
Dodano: 27 CZERWCA 2015

Czy to już kolejny etap?

Czy to już kolejny etap? Zastanawiałam się nad tym dość długo i praktycznie rzecz ujmując dalej
nie jestem pewna słuszności swojego wniosku.Nie było mnie tutaj jakiś czas, bo prawie pięć miesięcy,ale mogę powiedzieć,że pisałam, cały czas pisałam tylko raczej tak dla siebie, do szuflady. Ale to chyba dobrze, najważniejsze jest to,żeby się rozwijać i być pozytywnie nastawionym do życia.

Właśnie wczoraj zakończyłam kolejny etap w swoim życiu,
a mianowicie pierwszą klasę szkoły średniej. Wszyscy mi mówią,że teraz pójdzie już tylko z górki,
bo przecież ten pierwszy rok minął tak jak z bicza strzelił. Czy to prawda?
Z jednej strony mam nadzieję,że tak będzie,ale z drugiej...?
Czy chcę pożegnać się z "beztroskim" życiem licealistki,
z niektórymi znajomymi i już zdawać maturę? Może nie do końca,ale czas mija nieubłaganie 
i przecież nic z tym nie zrobię.
Sama nawet nie wiem, kiedy minęło mi te dziesięć miesięcy. Uświadomiłam sobie to dopiero wtedy, gdy wychodząc ze szkoły zobaczyłam gimnazjalistów przynoszących swoje podania do mojego LO. Ta sytuacja spowodowała otrzeźwienie.
Co?! Jak to tak? To tak szybko minęło? Przecież dopiero co sama zanosiłam podania i czekałam
jak na szpilkach na wiadomość o przyjęciu mnie do tej szkoły.


We wrześniu myślałam,że to wszystko będzie takie przytłaczające i właśnie takie było.
Już od początku września po skończeniu się okresu ochronnego zaczęła się ciężka praca. 
Mówiłam sobie:
"Wiesz przecież,że tak musi być. To liceum,a nie jakieś gimnazjum.Tutaj jest więcej materiału.."
Tak i to zwykle pomagało. Tak mijały mi miesiące płynące nauką, nauką, nauką, nauką i jeszcze raz nauką. Kto by pomyślał,że w pierwszej klasie będę miała próbne matury i to aż trzy razy? Nikt!
Tak to jednak jest,gdy jest się uczniem najlepszego liceum w okolicy.Mówili,że będzie ciężko
i tak właśnie było. 

Skończyłam ten rok z zadowalającymi wynikami, co prawda nie mam paska na świadectwie,
ale myślę,że to już nie jest ten etap,gdy człowiek ściśle do niego dąży.Ja stwierdziłam,że przecież
w przyszłości i tak nikt nie będzie patrzył na moje świadectwo z pierwszej czy drugiej a nawet trzeciej klasy, bo liczy się wynik z matury. Wczoraj zaczęłam wakacje i teraz wymyślam co robić, gdzie wyjechać. Może w góry,bo przecież bardzo je lubię,ale do moich wyjazdów jeszcze zostało trochę czasu, więc na razie nie zaprzątam sobie tym głowy. 

Te dziesięć miesięcy jeszcze bardziej utwierdziło mnie w moich przekonaniach.
Po skończeniu liceum, jeśli nic mi się nie odmieni, pójdę na polonistykę ze specjalnością logopedyczną (czyli typowa polonistyka nauczycielska z dodatkowymi uprawnieniami do prowadzenia zajęć logopedycznych lub otworzenia swojej własnej praktyki lp.) 
Co mnie w tym utwierdza? Codziennie obserwuję bardzo dużo osób i widzę,że chcę pracować
z ludźmi. Cierpliwości do nich nie tracę, więc może mi się uda i za siedem lat zostanę nauczycielką polskiego?! 

Z resztą cały rok był moim rokiem napędowym.
Zbierałam motywacje i działałam. Pisałam, czytałam mnóstwo książek, pisałam prace badawcze
z literatury i podróżowałam w miarę moich możliwości, bo przecież to lubię.
Zaczęłam ćwiczyć na początku roku szkolnego i co najważniejsze nie marnowałam czasu na głupoty, tylko spędzałam go tak aktywnie jak tylko mogłam.
Od początku lutego chodzę też na strzelnicę i w sumie sama się zdziwiłam,że mi się to spodobało. Wszyscy mi mówili,że to taka męska rozrywka,a ja wychodzę im na przekór i mówię: 
"Możecie przyjść zobaczyć jak strzelam, mój instruktor jest bardzo zadowolony, chociaż nigdy
nie uczył kogoś, kto chodzi w okularach i nie widzi tak dobrze. I kiedyś pojadę na zawody strzeleckie, osiągnę coś, zobaczycie!"
Na razie co prawda strzelam tylko z karabinku sportowego (KBKS), pistoletu gazowego i wiatrówki, ale to już jest coś. Nie tracę więc motywacji i dalej brnę przed siebie. 


Ten rok okazał się czasem decyzji. Wiele razy musiałam wybierać i mogę szczerze powiedzieć,że wszystkie decyzje jakie podjęłam były pozytywne.Aż mnie samą to dziwi,ale tak jest.
Ten rok  także zweryfikował bliskie mi osoby i przecedził te złe, działające na moją niekorzyść
od tych dobrych.Straciłam starych przyjaciół,ale zyskałam nowych, miejmy nadzieję,że takich na całe życie (bo przecież przyjaźnie ze szkoły średniej są najtrwalsze). 


Czy wydoroślałam? Może i tak, może nie. Myślę,że najlepiej widzą to moi rodzice.
W końcu nastał na to czas, by nie zachowywać się jak małe dziecięcie, tylko jak już ktoś starszy. 
Wiem, fanzolę teraz takie głupoty, jakbym była starą babą,ale przecież za osiem miesięcy będę pełnoletnia!
A za całe pół roku zaczynam robić prawo jazdy, na co czekam już baardzo długi czas.
Nie mogę się doczekać tego, kiedy będę mogła jeździć autem. To takie wyzwalające uczucie.
Ale muszę grzecznie czekać do grudnia na swoją kolej i liczyć na to,że zdam za pierwszym razem. 

A...zapomniałabym, wstawiłam tutaj też zdjęcie tak zwanej "pracy domowej na wakacje" od mojej wychowawczyni. 
Na początku, gdy nie wiedziałam o co jej chodzi, pomyślałam sobie,że chyba żartuje.
Ale gdy zobaczyłam  małą karteluszkę
z wakacyjnymi zadaniami, to aż było mi głupio,że mogłam coś takiego stwierdzić.
Super sprawa z takimi wakacyjnymi zadaniami,bo może będą nas motywowały do takich pozornie małych wydarzeń. Może otworzą nam oczy na takie "zwykłe" rzeczy i "banalne" czynności?
Mam nadzieję,że tak się stanie,bo zadania są całkiem przyjemne. Jako,że lubię wykonywać różne zadania, to postaram się przez całe wakacje dokumentować możliwe każdą taką chwilę,żeby potem mieć co wspominać przez całe dziesięć miesięcy do kolejnych wakacji. 


Jeju, zapomniałabym. W poniedziałek zapisuję się do biblioteki pedagogicznej! To coś na co czekałam już od jakiegoś czasu, a teraz gdy mam więcej wolnego, to zrobię to.
Będę czytała fachową literaturę i może uda mi się nauczyć czegoś nowego. 
Bardzo na to liczę,bo przecież człowiek uczy się przez całe życie,a wakacje przynajmniej w moim przypadku, nie będą nigdy polegały na leniuchowaniu. Chyba tak nie potrafię, muszę cały czas coś zrobić,żeby nie zwariować z powodu nudy. 
Może nazwę to takim twórczym ADHD, polonistycznym rozwichrzeniem duszy?
To chyba odpowiednia nazwa. 

Nie będę już nikogo tutaj zanudzała, a i mój chaotyczny post chyba już będzie zbyt długi.
Także kończę swoją dzisiejszą przygodę z blogiem i zawitam tu pewnie za jakiś czas. 

Pozdrawiam i życzę miłych wakacji, obfitujących w szalone, warte zapamiętania chwile.

Drugoklasistka z II LO zwana przez zwariowanych profesorów Kasiczką (wiem, to obrzydliwe).


Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika specialforu.

Informacje o specialforu


Inni zdjęcia: Nobody's listening waferowaNad jeziorem patrusiagdWyjątkowo zimny kwiecień bluebird11Italy diebabydieŻal straconego czasu pragnezycpelniazyciaJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophieJedno wątpiące serce wystarczy philosophysophie... maxima24... maxima24... maxima24