"Oooo... kicia!Kotka! Miauuu... Ciocia kocia!". Tak minione dni temu wspomniała o mnie mała Ania.Może i byłoby w tym coś dziwnego, coś abstrakcyjnego,ale nie tym razem.
Byłam taką kotką, kotką-psotką, czy może nawet ciocią-kocią.Pamiętam jak eony lat temu chciałam zostać kotką, potem chciałam mieć kota, a teraz stwierdziłam,że jednak nie chcę go mieć! Koty
i kobiety kojarzą mi się z dwoma rzeczami. Z pierwszą- starą panną z kotem na kolanach i z drugą-
z kocim zachowaniem.Jednak wizja starej panny z kotką na kolanach, drutami w ręku i wełną pałętającą się po podłodze zdecydowanie zniechęciła mnie do posiadania kota. Chociaż lubię koty...Koty, psy i inne zwierzęta,ale tylko wtedy, gdy są cudze.Gdy ja nie mam ich w domu, nie muszę się nimi zajmować, czy o nie troszczyć.Albo po nich sprzątać.Bleeh!
To tyle wstępem kotów, psów czy innych zwierząt, bo chyba nie o tym chciałabym mówić.
Dawno mnie tu nie było.Nie pisałam dawno tych jakże twórczych (skromnie) notatek,
czy artykulików.I w sumie smutno mi z tym było. Bo przecież jakiś czas temu potrafiłam siedzieć tu
i "żalić" się każdego dnia. A może już nie potrzebuję się żalić i rozpisywać
na beznadziejne tematy? Może już nie ma chwil,by przejmować się tym co nas otacza, tylko żyć chwilą i cieszyć się tym co jest? Nie trwać bez sensu w teoriach, zakłamaniach czy fatalnych ideach. Może i faktycznie nastał ten czas, gdy przejmowanie się światem, poczynaniami innych ludzi, zastąpiła obojętność? Jeden ze znanych mi profesorów powiedział kiedyś,że obojętność nadchodzi wtedy, gdy wydoroślejemy.
Wtedy, gdy nie obchodzi nas już to co powiedzą o nas samych inni, będziemy pracować na siebie
i na swoją własną satysfakcję.Bo przecież o to chodzi, by być zadowolonym
z siebie,ze swoich poczynań i wyborów.A to,że inni postąpiliby inaczej nie powinno wpływać na nasze wybory.A sama obojętność może nie tyle dotyczy mijających nas ludzi,ale nas samych
i naszych postaw. Wydaje mi się,że już od jakiegoś czasu podchodzę do życia w taki hmm...
luźny sposób? Tak, to chyba odpowiednie słowo.
Po prostu CHWYTAM DZIEŃ i cieszę się z tego co on mi przynosi.
Bo przecież lepiej jest być zaskakiwanym z dnia na dzień niż żyć ze stanowczym, nieprzekraczalnym planem.
Owszem, może mam jakieś plany typu: studia ewentualna praca w w przyszłosci.
Ale to jest coś o czym myślę,bo powinnam. Zastanawiam się po prostu jak będzie wyglądała moja przyszłość nie rozkazując sobie: "dzisiaj musisz..".
Nie ma musisz, jest możesz.A to czy zrobisz daną rzecz zależy od ciebie i twojej woli,
oraz twoich chęci.Tak jest o wiele łatwiej, postawić sobie takie luźne stwierdzenia i się ich trzymać. Tak żyje się łatwiej i po prostu wygodniej.
Przerywnikiem w moich rozważaniach będą pytania od Starego Wujka:
1.Skąd się wziął pomysł na pisanie fbl?
Już odpowiadam.Swojego fotobloga założyłam rok,pięć miesięcy i trzy dni temu.
Przekonała mnie moja przyjaciółka, stwierdzając,że "co mi zależy, przecież mogę powstawiać tylko zdjęcia i się niczym nie przejmować".Na początku, owszem wstawiałam tylko zdjęcia i krótkie jednozdaniowe opisy. Po pewnym czasie jednak zaczęło mnie to nudzić i tym sposobem siódmego września dwa tysiące trzynastego roku powstała pierwsza dłuższa notka.Z czasem zaczęły się one rozwijać, przyjmując coraz to różne długości.Aż do najdłuższych, wyczerpujących sto procent miejsca notatek.
2.Napisz o rzeczach, które organizujesz i jak się z tym czujesz.
Stary Wujku, to nie jest pytanie.Ale odpowiem Ci na to.
Rzeczy, które organizuję? Przypadła mi uroczystość organizowana praktycznie na skalę województwa. Mam dużo roboty, bo jestem głównodowodzącą, aczkolwiek jestem masakrycznie
z tego zadowolona. Bo w końcu jestem w swoim, przywódczym żywiole.
Jednak co to jest, jak wychodzi mi moja praca i jakie są moje zadania napiszę za jakiś czas, prawdopodobnie w okolicach Andrzejek.
3.Opowiedz o swoich marzeniach.Kim chciałabyś być?
Marzenia? Ktoś mądry kiedyś powiedział,że marzenia,aby mogły się spełnić, powinny być realne.
Ja może i mam jakieś swoje małe marzenia,ale nie będę o nich mówiła,bo chyba nie o to chodzi.
Kim chcę zostać w przyszłości? Prawdopodobnie jeśli sprawy potoczą się we właściwym kierunku
to w dwa tysiące siedemnastym roku, pierwszego października zagoszczę na jednym z polskich uniwerystetów na kierunku: filologia polska, ewentualnie jeśli do tego czasu zostanę tak ambitna
w tą stronę jak teraz , to zagoszczę na dwóch kierunkach, a będzie to FP i geologia.
Humanista i ścisła geografia, czemu nie?
Tak! Bardzo ambitne plany,ale kto wie,może mi się uda? Mam taką nadzieję!
A kim chcę być? Chcę być kimś kto coś zmieni.Może małe rzeczy,a może wielkie?
Kto wie, okaże się w praniu.Ale za kilkanaście lat chcę być żoną, matką, [...]
4.Jesteś w stanie opisać swój najdziwniejszy sen?
Tak, jestem.Chociaż może wydać się śmieszny,ale akurat to śniło mi się naprawdę.
Pewnej nocy, bodajże rok, półtora temu nie mogłam spać i przewracałam się z boku
na bok. W pewnym momencie jednak nadszedł ten zbawienny czas i zasnęłam.
Śniło mi się coś, czego nie chciałabym zobaczyć na własne oczy, opisywać tego ani zobrazować komuś.
Czułam się tak, jakbym mogła wyjść ze swojego ciała i obserwować jak śpię.
Na balkonie, który jest częścią mojego mieszkania, a w zasadzie nawet pokoju stała pewna postać.Na początku nawet nie mogłam spostrzec kim lub czym ona jest.
Aczkolwiek stała tam i wpatrywała się w moje okna, następnie na mnie, a raczej moje ciało leżące
na łóżku.Otworzyła coś co nazwałabym otworem gębowym, z którego wyciekała krew.
Wtedy też wysunęła na przód swoją kończynę i zaczęła drapać paznokciami
(jeśli to były paznokcie lub też pazury) o okna. Jeśli jesteście w stanie przypomnieć sobie jak to jest drapać nożem po szkle, czy widelcem to będziecie wiedzieli o jaki odgłos mi chodzi.Postać ta wpatrywała się w moje okna, w moje ciało.A z jej gęby nadal sączyła się krew.Jednak sama ja nie byłam w stanie spostrzec czy miała twarz, czy może jej nie posiadała.Sen może nie tyle dziwny,
co straszny. Ja, jako wielbicielka horrorów nie powinnam się bać,bo przecież takie rzeczy mnie kręcą.Ale to było jak najbardziej przerażające.Co najdziwniejsze z całej tej sytuacji, sen ten śni mi się teraz coraz częściej.
Z częstotliwością raz na miesiąc, a co jest najgorsze z tego wszystkiego... przecież każdy sen miewamy tylko raz.
5.Napisz coś o swoich ulubionych grach komputerowych.
Pamiętam jak byłam mała to grywałam z tatą i siostrami na commodore.
Chyba wtedy jeszcze na 64. To były czasy, gdy każdego wieczora podłączaliśmy klawiaturę,
stację dyskietek, joysticki do telewizora i graliśmy kilka godzin.
Wtedy grywało się w Mario, taką grę z jaskiniowcem, samoloty i czołgi oraz strzelanki.
Teraz już nie gram na C64, chociaż jeszcze jest w całkeim dobrym stanie.
Czasem pogram w GTA, czy NFS albo w Wiedźmina. Jakiś rok temu jeszcze grywałam
w LOL'a no i czasem na kurniku.Teraz niestety nie mam chęci do grania.Ale ze zniecierpliwieniem czekam na Wiedźmina 3!
6.Jakie obecnie czytasz książki?
Dobrze,że napisałeś Wujku w liczbie mnogiej.Dobrze wiedziałeś o co chodzi!
Tak, czytam KSIĄŻKI. Kilka książek na raz. Aktualnie czytam "Sezon Burz", "Makbeta",
"Zeznania Niekrytego Krytyka" i stosik opowiadań Hłaski.
Ale szykują się kolejne i kolejne i kolejne.Odpływam w czas błogiego zapomnienia.
7.Jakiej muzyki obecnie słuchasz?
Od kilku dni jestem zafascynowana zespołem Tool. Matko, dawno nie słyszałam takiej muzyki.
Czaję się więc w swoim pokoju ze słuchawkami na uszach i w kącie kiwam się do tych genialnych dźwięków. Jednak jest jeszcze coś co jest miodem dla uszu i ambrozją dla duszy.
Po rocznej przerwie znów natrafiłam na Jimka, czyli Radzimira Dębskiego.
Muzyka, która wprawia człowieka w błogi nastrój jest jednym z najlepszych sposobów do odpoczęcia od wszystkiego.Właśnie taką muzykę tworzy Jimek. Nic tylko odpłynąć do krainy spokoju
i melancholii.
8.Gdzie pierwszy raz usłyszałaś Ozzy'iego?
Pierwsz raz usłyszałam go będąc małą dziewczynką, kiedy to moja siostra będąc wielką fanką wszystkiego co czarne i złe słuchała ciężkiej muzyki.Wtedy też natrafiłam na Black Sabbath i od tego czasu nieprzerwanie towarzyszy mi w życiu.
A co najlepsze po znakomitej płycie "13" nadejdzie kolejna! Kto wie,może Ozzy unicestwi jeszcze nie jednego nietoperza?
9. Jaki był twój pierwszy sprzęt do grania?
Pierwszy mój sprzęt to komputer IBM, który miał biało-czarno-szary obraz.
Tam grałam w statki i Toma& Jerrego.Potem pojawił się C64 a następnie jakieś składane stacjonarki. Pięć lat temu pojawił się laptop i tak już zostało,bo przecież mogę go wziąć do łóżka i czytać ebooki
i pisać... i wszystko!
10.Jak myślisz, kiedy uda nam się coś razem utworzyć?
Stary Wujku ciągle szukam czasu na nasz wspólny projekt.Ale obiecuję Ci,że do końca roku powstanie coś potężnego, coś znakomitego pisanego naszymi "piórami".
Obiecuję i tak się napewno stanie, bo przecież nie może być inaczej!
Tylko wiesz... musimy to obgadać ;>
Tak już kończę swoje pisanie,bo przecież ktoś mi znów powie,że za długie,że nie chce mi się czy