5-8 czerwiec b.r. Jegliniec City. klusek na wyjeździe wakacyjnym.
spalona słońcem, odmóżdżona, wyjeżdżona rowerem, zauroczona, szczęśliwa i zła, odpoczęta, spita i co tam jeszcze tylko można wymyślić.
Jakże żałowała, że nie wyraziła się rozsądniej i z większym umiarem! Oszczędziłoby to jej tłumaczeń i kłopotliwych wyznań! Wszakże stały się one konieczne (...).
- Wszyscy wiemy, że jest wyniosły i niemiły, ale to bez znaczenia, jeśli go polubiłaś.
- Lubię go, naprawdę - odparła ze łzami w oczach. - Kocham go. W istocie wcale nie jest wyniosły. I potrafi być przemiły. Nie znasz go, dlatego proszę, nie rań mnie, wyrażając się o nim w ten sposób.
- (...) Znam cię, Lizzy. Wiem, że nie znajdziesz szczęścia przy mężu, którego nie będziesz szczerze szanować jako stojącego wyżej od ciebie. Bystrość twego umysłu stwarza niebezpieczeństwo, że nie znajdziesz człowieka, który dorówna ci intelektem. Kogoś, kto doceni twoje walory i zdoła cię uszczęśliwić.
(J. Austen, Duma i uprzedzenie)
prawdziwa Miłość to chyba jednak nie istnieje.
Druga Połowa to pic na wodę i fotomontaż.
a ja mam dość bycia ścierką, którą każdy ociera swoje łzy, wykorzystuje, a potem rzuca w kąt. mało to sympatyczne.
tylko, że... gdzie cień wdzięczności? gdzie krztyna szacunku? gdzie słowo 'dziękuję'? wśród Ciemnej Nocy. pff.
nie to miejsce, nie ten czas...
zdecydowanie powinnam była urodzić się w czasach panny Bennet. albo ewentualnie pośród ludzi będących tymi powalonymi i nie-powalonymi romantykami. może bym w koncu czuła, że żyję wśród ludzi, którzy są tak samo trzepnięci jak ja. ejmen.