Ogólnie dzień spoko. Wstałam rano, nie zjadłam rano, na nabo troszkę się zaczęłam stresować jak pastor powiedział, ze będę gadać. Kazanie też super. Potem odebralismy anke i paule. Zjedliśmy obiad. Przebralysmy się i pojechałyśmy. Byłyśmy ok. 15:30, miałam sprawdzić czy światła wyłączyłam, mogłam pójść :/// Do kitu. Na naszym nabo było na maksa super. No i potem się bawiliśmy. kurde, jaki kał z tymi oponami :( przykro mi, ze tato będzie musiał kupować znowu. No i potem ta psiarnia. Dzień pełen wrażeń. Ble. Ratunku