Nie wiem, co ze sobą zrobić, dokąd pójść, jaki zrobić następny krok. Zgubiłam się w swoich pragnieniach. Zmarnowałam tyle lat. Brak mi tlenu. Mój świat linieje nienawiścią. Nie wiem skąd przyszłam. Moje noce płyną powolnie, bezsennie, bezpowrotnie. Cal po calu analizuję całe moje życie. Mogę uciec przed ludźmi, przed sobą niezupełnie. Mam swoje powody, o których już nie mówię. Czuję strach, kiedy świat swoje w miejscu. Skąd tu tyle egoizmu? Za dużo wybaczam, za mocno ufam. Kiedyś miałam wszystko co chciałam, dziś już nie mam nic. Coraz ciężej wkładać mi w to uczucia. Jestem ślepa, dziwna, naiwna i niewierna. Nie ma nic, trzeba żyć. Mechanizm iluzji i zaprzeczeń się zwiększył. Nie wiem. Nie wiem już nic. Trwam w niewiedzy uczuć, emocji, pragnień. Szukam sensu w bezsensie. Nie zaufam obietnicą. Nie chcę tak iść. Brak mi tego. Niech moja duma pozwoli mi przepraszać.