z krainy w której wszyscy uśmiechają się i mają promyki słońca, mimo, iż według współczesnego świata nie mają nic.
wspomnienia z młodocianej młodości, gdy spędzało się kilka dni w świecie całkiem innym, pozbawionym jakiejkolwiek współczesności, gdzie woda była z podwórkowej studni, a masło z mleka od krowy, gdzie babciapra, zawsze taka sama, niezmienna, z pięknymi koscmi policzkowymi, czekała na miastowych z pierogami z kaszą i śmietaną. tak. gdzie babciapra kosiła trawę kosą i nosiła najładniejsze chustki jakie kiedykolwiek widziałam.
odkładam wszystkie chwile w kratki zeszytu, zawijam w papierki po mambie, aby nie uległy zniszczeniu i trzymam kurczowo podskakując z radości i szczęśliwości, aby żadnej nie zgubic.
gapiąc się w sęki i zgadując chmury wącham bzy i wiem co to szczęście.
kotam!