Ten dotyk jest jak heroina. Uzależnia po pierwszym razie. Chce się więcej i więcej. Ma się niedosyt.
totrochędziwne.
Bo jesteś bliżej niż dalej. Ale to nie to. To nie to samo. Chyba brakuje mi weny. Klatka piersiowa jest coraz cięższa. Jest coraz bliżej, tego czego nie powinna. Może to śmierć? A może tylko chęć jej bycia? Krew płynie ze świeżych ran... A może to tylko zdrapane strupy po tym co było? Może to powrót do przeszłości? Przecież prosiłam. Nie chciałam. Błagałam. Ten etap był zamknięty, a ja wracam. Jak do starej kochanki. Otwierając ją od początku, nadając krwi nowy tor.
niewiem.
Kurwa. To nie ma sensu. Leć ze mną. Niech chmury pędza. Zatrzymajmy się pośród nicości. Przecież nic się nie zmienia. Słońce biegnie swoim torem a ja stoję. Stoję i krzyczę. Krzyczę do Ciebie. Krzyczę. Rozczarowania wszędzie.
niewierzejuzwnic.
To i tak nie ma sensu.
Zamknę oczy...
Policzę do trzech..
1...
2...
3...
A Ciebie i tak tu nie ma. Leć ze mną. Nie chcę tkwić w tym dalej. Każda kolejna chwila przynosi coraz więcej.. Zgnilizny która w was tkwi. Złoszczę się kurwa. Na niespełnione sny.
Tylko demony z koszmarów mają rację bytu.
raz...
żegnam.
niemyslotymczyboiszsie.