Fuck you, you fucking fuck. 

KLIKNIJ 

1...2...3...

Nie wiedziałam, że można się tak uzależnić. 

Tak cholernie się boje, że któregoś dnia wstanę z łóżka i Ciebie już nie będzie.

Boję się, że coś spieprzę, boje się, że jestem niewystarczająco dobra. 

Boje się kurwa, że przestane bez Ciebie oddychać.

Boje się spać, bo mam koszmary, że umierasz.

A ja nie potrafię Ci pomóc.

I proszę Boga co wieczór by mi Cię nie odbierał. 

W zdrowiu i w chorobie. 

W smutku i radości. 

Chcę być przy Tobie mimo problemów, mimo sprzeczności.

Za każdą chwilę, za każde przytulenie, za każdy pocałunek ten w stopę, rękę, bark,

łopatkę, nosek, czółko, policzek czy udo, za każdą możliwość patrzenia w niebo,

za każdą możliwość zaśnięcia w Twych ramionach, za każdą troskę tą mniejszą czy większą,

za każdą noc na dobrych filmach, za pottera, za znoszenie moich wrzasków, wyzwisk, kłótni, za każdą łzę,

za mocne ściśnięcie dłoni, za każdy masaż, za każdy wspólny obiad, kolacje, śniadanie w południe,

za każde piwo czy papierosa, za wino by się odchamić, za poznawanie świata, za chęci, za zrozumienie,

za próby robienia wszystkiego żeby wstydzioszek robił się coraz mniejszy, za oblewanie się wodą,

za każdy powrót do domu w którym czekasz, za każdą pizze, czekoladę, żelki, za każdą różę,

za każde podniesienie  mnie z dołka, za wspólne łzy, za wspólną radość, za wspólne plany, za marzenia,

za dom, za wspólne mieszkanie, za wspólny rytm serduszka, za załatanie mojego serduszka,

za pokazanie miłości, tęsknoty, strachu, za oddanie, za wierność, za cierpliwość, za wiarę we mnie,

za determinację, za nadzieję, za wszystko, za każdy poranek czując Twój zapach,

za to, że poczułam miłość, bezgraniczne uczucie, które nadal we mnie trwa.

Dziękuję. 

Kocham Cię. 

227.