Doprawdy przedziwny dzień. Dość paradoksalny. Już wczoraj wieczorem zostało stworzone lekkie napięcie. Póki co jest to cisza przed burzą. Mam tylko nadzieję, że nie zmoknę. Nie jestem ofiarą. Z biegiem czasu stanę się co raz to doskonalszym katem. Wpoję wam w umysł świadomość, że zostanę waszym oprawcą. Ból fizyczny będzie początkiem waszej wieloletniej acz niezwykle widowiskowej agonii. Ja nie dam sobą pomiatać, nie pozwolę zdeptać się jak robak. Odtąd będę kruszyć mury. Dlaczego? Ponieważ zawsze byłam ponad wami i tak już zostanie. Waszą wolą jest to czy zasiądziecie po mojej prawicy, czy jak reszta będziecie wić się u stóp. Czy uważam się za Boga? Może nie do końca. Mimo wszystko mam zdolności przywódcze i oczywiście mam zajebiście napierdolone w bani. Zatem to tylko kwestia czasu zanim zostanę waszym panem i władcą. Co dalej ? Chyba nic szczególnego się nie dzieje, przekazałam wam już dzisiaj dawkę trucizny, dzięki, której wy błądzące miliony dążycie ku samozagładzie, więc chyba w końcu przyszedł czas, aby zerżnąć kogoś, podciąć gardło, spić krew, a zwłoki porzucić w pobliskim lesie. Tak więc jak Bóg wasz rzekł : " Niechaj się stanie ". Na pohybel skurwysynom. Sociopaci ponad normą.