hej
wczoraj zawaliłam. jestem na siebie zła, ale nie mam zamiaru żalic się wam tutaj jaka to ja jestem beznadziejna i słaba. chciałam sobie dzisiaj zrobic za karę głodówkę, ale macie racje jeszcze sobie zniszczę metabolizm, wiec zjem normalnie do 600 kcal. ogólnie jestem wkurwiona na moją przyjaciółkę cały czas mnie robi w chuja w sumie to wiem czemu. ostatnio jak byliśmy na dworze jej chłopak do mnie zarywał. niestety ja nic na to nie poradzę. teraz specjalnie robi wszystko, żebym nie wychodziła na dwór z naszą ekipą, bo jej chłopak zawsze też z nami wychodzi i wymyśla wszelkie wymówki, abym sobie siedziała grzecznie w domciu. wiem, ze to żałosne co ona robi, ale jak widac głupota nadal prześladuje ludzi, współczuję. na imprezę nie idę po pierwsze moja kochana mamusia mi nie pozwala, bo za późno ją uprzedziłam, a po drugie moja przyjaciółeczka by się chyba wściekła. chociaż może i to dobrze, bo by wyszły różne okoliczności, nigdy nic nie wiadomo. chcę miec znowu na wszystko wyjebane jak ostatnio. chcę się zajmowac tylko wyłącznie dietą, cwiczeniami i nauką. nie chcę się w nic angażowac. dobrze mi z tym jak to wszystkim na mnie zależy. chociaż pewnie będziemy z moją 'przyjaciółką' potem udawały, że nic się nie stało, zawsze tak jest. nic na to nie poradzę, ludzie nie zmądrzeją. o właśnie teraz zaczyna się wielki post. moje postanowienie - 40 dni bez żadnych słodyczy. to byłaby duża satysfakcja dla mnie jakby mi się udało.
bilans :
śniadanie - pół gorącego kubka (30 kcal)
obiad - 1 ziemniak, 100 g gziki (77 kcal + 121 kcal = 198 kcal)
kolacja - truskawkowy jogurt pitny (191 kcal)
419 kcal/600 kcal
<3