Dzisiaj zrobiło mi się słabo. Bardzo słabo. Moja twarz przypominała kartkę papieru, a moje dłonie byly zimne.
Cała marznę.
Noc sylwestrową spędziłam z.... samą sobą. Kupiłam szampana i zrobiłam sałatkę z indykiem i ciecierzycą.
Oglądałam filmy i dokumenty. Gdy zegar wskazał 12 i niebo rozbłysło fajerwerkami...rozpłakałam się. Było mi tak cholernie smutno, ryczałam. Inni się cieszyli, składali sobie życzenia, ja siedziałam i łkałam.
Przefarbowałam sobie kłaki. Teraz mam chłodny ciemny brąz. Nie jestem już uroczą blondyneczką. Od dawna planowałam sobie ten "zabieg". Z moją jasną cerą i niebiesko-szarymi oczami prezentuje się zadziwiająco dobrze, cieszę się.
P.S Szczęśliwego Nowego Roku!