Nie potrafię wstać.
Słyszę, że rodzinka zaczęła już wszystko szykować.
Boję się. Boję się, że nie będę znała umiaru.
Szło mi tak dobrze przez ostatni tydzień, a mam to zaprzepaścić przez te trzy dni?
Już nie mam takiego apetytu. Potrafię się powstrzymywać przed napadami, a teraz...
Cholerny strach. Kilogramy spadały, kosteczki zaczęły się pojawiać, ludzie zaczęli zauważać niewielką utratę wagi. Co jeśli przytyję i wrócę do tej wagi? Co jeśli nie będę potrafiła zacząć raz jeszcze?
Wam Kruszynki życzę żebyście spędziły te święta w spokoju, by na waszych twarzach zagościł uśmiech i byście były silne <3
Dziękuję, że jesteście.