lol, mama chyba strzeliła focha forever ;]
nasza dzisiejsza rozmowa przez telefon [J]-ja, [M]-mama
J- no cześc, co z obiadem dzisiaj?
M- my mamy zupę gulaszową, a Ty rób co chcesz. Jak chcesz jeść to sobie zrób coś innego a jak nie to nie jedz nic.
J- no ok, cześć.
zonk. No co to miało być? A nie zjem nic to mi taką awanturę zrobi, że się przez tydzień nie pozbieram. Boże, jak mnie wkurzają te od niej humory. To ja powinnam być mega zła na nią za to, że nazwała mnie idiotką i to ona powinna mnie przepraszać. Niech nie myśli, że to ja pierwsza się złamię. Chce wojny to będzie ją miała...
A ja w dalszym ciągu nie wiem co z tym obiadem dzisiaj. W lodówce nie ma nic ciekawego, nie dam rady przyrządzić nic dietetycznego bo nawet nie mam składników -.-
btw miałam dzisiaj wcześniej wstać żeby z rana zaliczyć ćwiczenia i mieć to za sobą... Spałam z młodszą sis do 11 xd Brakowało mi tego po wczorajszem zapierniczu.
14:20 edit.
o Boże, zaczyna się! Mam ochotę na ciastka które bezkarnie leżą w kuchni, na omlet z serem który tata zrobił sobie na obiad! Chcę zjeść tosta i batonika!!! Nie nadażam już z połykaniem śliny o.O to chore, chyba potrzebuje lekarza. Wstyd mi, wstyd mi że jestem taka słaba ale obiecuję walczyć z dzisiejszymi pokusami tak długo jak tylko dam radę. Wieczorem dodam wpis, trzymajcie kciuki żebym nie rzuciła się na jedzenie :((