Pamiętam dokładnie przygotowania przed balem gimnazjalnym. Z mamą pojechałyśmy do Galerii Bałtyckiej
do mojego ulubionego sklepu. Znalazłam idealną sukienkę. Mama podała mi rozmiar S, nie mogłam jej wcisnąć..
Powiedziała, że w moim wieku nosiła zawsze najmniejsze rozmiary, była od wszystkich najszczuplejsza i szkoda,
że się w nią nie wdałam.. Kiedy poszła po większy rozmiar zaczęłam płakać w tej przymierzalni.. Oglądałam i
przyglądałam się sobie od ramion po palce. A kiedy oczy stanęły na udach ręce mi opadły. Mama ma racje,
jestem gruba. Wstyd przyznać, ważyłam wtedy 56-57kg! (Przy wzroście 164) A mama do teraz jest kruszynką.
Rozmawiałam z babcią, powiedziała, że to dlatego bo w dziecinstwie była niejadkiem. Ja też postanowiłam
odstawić słodycze i chipsy. Szło i do teraz idzie mi z tym nieźle.
Od czasu balu zaczęłam obsesyjnie patrzeć dziewczynom na nogi. Wszystkie takie szczuplutkie.
Zaczęłam płakać w łazience. Czekałam tylko na koniec balu. Od tego czasu schudłam ok. 8kg.
Postanowiłam, że przestanę jak zobaczę u siebie smukłą sylwetkę taką jak ma mama,
a nawet szczuplejszą.
~
Sniadanie:
* banan + wiórki kokosowe + 2 łyzki maslanki + szczypta cynamonu
Obiad:
* jabłko
* 1 racuch ://////////////////////////////////<fuck>
(Moje zdjecie!)