w środe było 71,6! tak bardzo sie cieszyłam, zaczynałam od 80-82 kg. ale ja jak to ja musiałam dzisiaj pochłonąć 3000 kcal -_-
posrana jestem. głupszej osoby od siebe nie widziałam, serio.
jeszcze sie zauroczyłam w kolesiu który ma mnie geboko i daleko w 4 literach. staram się mieć na niego wyjebane ale chyba nie umiem, zobaczymy. chciałabym bardzo z nim być ale kurwa... dobra nieważne.
jeszcze okres mi sie spóźnia, nie wiem co jest ze mną nie tak. musze wreszcie być wytrwała w diecie, więcej niż 4-5 dni bo zawalanie po kilku dniach jest zupełnie bezsensowne! nie chce tak dalej. do końca marca chce 65 kg. uda sie jeśli nie bede zawalała a to jest możliwe. musze tylko pokonać ten głos w głowie który pożąda jedzenia. nie długo będzie już cieplutko i chce chodzić na bluzkach na ramiączkach czy z krótkim rękawkiem i sie nie przejmować! kurde, serio trzeba sie brać
a co do kolesia, to chce żeby wiedział co stracił(częściowo)...