Marthy trzasnęła drzwiami i wyszła . Marry o poranku wyjechała . Marthy dalej nie było.
~ Obiecaj , że ty nigdy mnie nie opuścisz - mówiła Lary , z nadzieją , że Milena to przytaknie.
~ Nie opuszczę cię ! Nigdy ! Dziewczyny też nie chciały nas opuścić , nie opuściły ! Marry niedługo wróci. Marthy natomiast..... MARTHY! Przecież mogło się jej coś stać ! Jakie my jesteśmy głupie ! ... Chodźmy jej szukać ! - Krzyknęła Milena
Ubrały kurtki i pobiegły szukać jej po całym mieście. Nie znalazły Marthy nigdzie.
~ Lary , myślę o najgorszym - zaczęła szeptać pod nosem .
~ To nie może być prawda.... ~ powiedziała Lary i nagle zapłakała
Milena ją przytuliła i próbowała pocieszyć . Lary dostała SMS od Marry . :
Hej ! W sumie nie już takie dawne " hej " , ale przejdźmy do rzeczy ....
Odnaleziona została Marthy ! To najgorsze będzie właśnie ....
No , bo właśnie walczy o życie ! Musicie tam przyjechać !
Szybko !
Marry.
Dziewczyny zadawały sobie tylko pytanie co się stało . Gdy przyjechały do szpitala , ujrzały Marry z głową spuszczoną w dół . Płakała... To wszystko przeze mnie ! Pożegnajcie się z Marthy... Będzie teraz na nas patrzyła z góry ..