Ostatnio nie jeżdżę do Puław tak często jak dawniej. Tym razem jednak dowiedziałem się od siostry, że rodzina szykuje wyjazd do Rzeszowa, by odwiedzić mieszkającą tam ciocię, więc postanowiłem skorzystać z okazji i dołączyć. W Rzeszowie u cioci byłem dopiero trzeci raz w życiu, więc takie wizyty są u nas naprawdę wielką rzadkością. Ciocia ma już 83 lata i dosyć poważnie się zmieniła, zmalała, zestarzała się. To już nie jest ta sama ciocia co dawniej, to już nie jest ta sama rodzina, choć nadal jest fajnie. Wizyta trwała kilka godzin i wszyscy razem zjedliśmy obiad w fajnej restauracji, a później posiedzieliśmy w dużym, przyjemnym mieszkaniu cioci. Lubię takie rodzinne spotkania, choć tak jak pisałem, to już nie jest ta sama rodzina co dawniej, bo kilka osób umarło, a wszyscy się zestarzeli. Kiedyś było zabawniej.
Następnego dnia odwiedziłem z siostrą Dęblin i Lublin. Pojechaliśmy samochodem, najpierw do jakże słynnego na tym blogu parku na lotnisku w Dębline, gdzie z siostrą byłem dopiero po raz drugi w życiu, a następnie do Lublina, na starówkę i deptak oraz na grób Marcina Różyckiego, na którym siostra była dopiero drugi raz. Dawniej chodziliśmy razem na jego koncerty, gdy jeszcze żył, czternaście, trzynaście i dwanaście lat temu.Dawne czsay, dawne wspomnienia, ale Lublin nadal taki sam i nadal przyjemny.
Sytuacja w pracy niestety znacząco się pogorszyła. Korporacje wszystko niszczą, nic się nie uchowa...