W poprzedni weekend pojechaliśmy ze starszą siostrą nad morze, do Krynicy Morskiej, w której mieliśmy bardzo fajny nocleg 300 metrów od plaży. W dniu przyjazdu co prawda padał lekki deszcz, ale dosyć szybko się rozpogodziło i na plaży siedzieliśmy do nocy, pijąc wódkę i tańcząc. Następny dzień był już dużo cieplejszy, a my pochodziliśmy po całej Krynicy, która według mnie jest bardzo sympatycznym miastem. Na koniec dnia odbył się nawet pokaz fajerwerków, przy zejściu na plażę numer 28. W niedzielę, w dniu powrotu, zajechaliśmy jeszcze na przekop Mierzei Wiślanej i poszliśmy za falochron, w miejsce widoczne na powyższym zdjęciu.

Dzisiaj też mogłem być nad morzem, tym razem z Dorotą, która pytałą się czy mam ochotę z nią jechać. Ochotę miałem, ale byłby to już trzeci wyjazd w ciągu trzech tygodni, przez co moja młodsza siostra znowu musiałaby zostawać w domu, by spędzać czas z Tatą. Postanowiłem więc nie jechać z Dorotą nad morze, szczególnie, że w tym tygodniu siostrze przypadły dwa dobre dni pracy - piątek i niedziela. Szkoda, choćby dlatego, że pogoda jest bardzo dobra. Tym razem byłbym we Władysławowie, choć muszę przyznać, że Krynicę Morską polubiłem ostatnio tak bardzo, że najchętniej morze odwiedzałbym już tylko tam.

Kurde, pozmieniali ten serwis PhotoBlog niby na lepsze, ale nie mogę teraz prawidłowo dodawać tytułu swoich wpisów. Proszę to poprawić!